Moja Antonia (19 mies.) jakieś trzy tygodnie temu wsadziła paluszki prawej rączki między drzwi w samochodzie. Niestety miała je mocno przytrzaśnięte - pośpiech i moja nieuwaga (niedobra mama! niedobra!). Obyło sie bez złamań, zakończyło płaczem i okładami na środkowy paluszek. Pod paznokciem miała krwiaczka. Kilka dni temu krwiaczek zaczął się robic brązowawy, a paznokieć... oddziela sie od paluszka. Nie na całej powierzchni tylko tak 1/3 od strony kciuka. Dziwnie to wygląda, gdyż paznokieć w tym miejscu odstaje ku górze i jakby się zawijał pod spód.
Zastanawiam się teraz: zostawić to tak jak jest, czy może przejść się do lekarza? Może przy pomocy pediatry (no ew. chirurga) usunąć ten kawałek paznokcia? Nie dość, że brzydko to wygląda, to zauważyłam, że mała zahacza tymże paznokciem o ubranka, pościel, wykładzinę.
Co zrobić w takiej sytuacji?
