Ja jestem za, szkoda tylko, że ustawa która wprowadziła "lekarzy rodzinnych" i tym samym z typowich przychodni pediatrycznych zrobiła zwykłe nie obmyśliła systemu, jak zrobić, by zdrowe dziecko mogło "przemknąć" oboch chorych ludzi i nadal pozostać zdrowym. Dla mnie to był dramat, gdy ze zdrowymi niemowlakami musiałam czekać w poczekalni wypełnionej kaszlącymi ludźmi z katarem (raz nawet usiadła koło mnie matka z dzieckiem z wypryskami wyglądającymi jak coś zakaźnego) tylko po to, by lekarka mogła orzec, że jest zdrowe i mogę iść czekać pod innym gabinetem na szczepienie ;/ Z tego powodu unikam przychodni!!!
Za moich czasów (śmiałam się jeszcze niedawno, gdy mój tata używał tego zwrotu) było troszkę inaczej. Przychodnia dla dzieci z korytarzem i poczekalnią dla chorych. Wejście od drugiej strony na bilans czy szczepienie dla dzieci zdrowych i jeszcze jedno wejście dla tych z podejrzeniem choroby zakaźnej. Jakoś się dało!