nie każdy od razu jest kombinatorem.
Ja miałam wypadek w pracy - cięzkie złamanie nogi, do dziś odczuwam skutki (ścięgnozrosty, szczeliny w kości, brak pełnego zrostu, martwica chrząstki, noga jest delikatnie zdeformowana). Niestety wg orzecznika ZUSu byłam zdolna do podjęcia zatrudnienia po pól roku od wypadku, kiedy rehabilitacja ciągle trwała i kiedy poruszałam się jeszcze o kulach.
Pracodawca się mną nie zainteresował, pomimo, że to na jego wyraźne polecenie pracownicy łamali zasady BHP. Żeby było zabawniej - miesiąc po wypadku po informacji od kolegi jechałam do pracy i komisyjnie (tzn. w towarzystwie kilku osób) opróżniałam swoją szafkę w szatni, gdyż poszła fama, że pracodawca chce mi coś podrzucić i zwolnić mnie dyscyplinarnie.
Ostatecznie i tak mnie zwolnili i potraktowali jak śmiecia. Zastanawiałam się nawet nad sądem pracy, ale cóż mogłam ja przeciw największemu w regionie zakładowi?