I znowu - naprawdę uważasz, że człowieczeństwo to sprawa uznaniowa? Czyli jeśli w nocy wedrze się do Twojego domu psychopata-nazista, który będzie chciał Cię zamordować, bo uzna Cię za podczłowieka, to wezwana Policja odpowie "Przykro mi proszę Pani, ale wg sumienia tego człowieka nie jest Pani człowiekiem. Nic nie możemy zrobić."
Czym takie podejście różni się od tego, co zrobili w latach 30-stych XX wieku niemieccy naziści? Oni też w sposób uznaniowy odmówili człowieczeństwa Żydom. Tak po prostu - uznali, że Żydzi nie są ludźmi - ot tak, bo im sumienie na to pozwalało.
I wreszcie kwestia logiki - wg Ciebie zarodek nie jest człowiekiem, wg mnie jest człowiekiem - więc on jednocześnie jest i nie jest człowiekiem? A koleżanka uzna, że zarodek w ciele kobiety jest koniem, kolega, że jest rybką... i co, wg Twojego toku rozumowania ten zarodek jednocześnie będzie i nie będzie człowiekiem, będzie rybką i koniem - bo to kwestia uznaniowa. Przecież to nielogiczne i absurdalne. To, co sądzimy o rzeczywistości nie wpływa na nią samą. Jeśli uznam, że kot to tak naprawdę jest pies, on się nie stanie psem. I choćbym manify robił, przed Trybunały do Strasburga swoich przeciwników ciągał, choćby Parlament Europejski wydał taką uchwałę, a Komisja ją potwierdziła - to nic nie zmieni: ten kot dalej będzie miauczał, mimo, że będę się zarzekał, że to pies.
Kwestia ochrony życia nie jest sprawą wiary czy światopoglądu - to prawo człowieka.