Witam serdecznie! Trzy tygodnie temu wzięliśmy szczeniaka prawie 8 tygodniowego. Po 5 dniach wymiotował nam w nocy, ale biegunki nie miał. Następnego dnia udaliśmy się do weterynarza i nic jeszcze wtedy nie wskazywało na to, że to parwowiroza. Objawy bowiem były nieco łagodniejsze. Został nawodniony i podano mu antybiotyk. Pies jednak stawał się apatyczny, więcej przesypiał niż zwykle, wyglądał tak jakby życie z niego uchodziło. Okazało się w teście, że to ta choroba. Pani doktor powiedziała, że najlepiej byłoby znaleźć psa, który tę chorobę miał za sobą lub psa szczepionego powyżej 10 kg. Szybko udało nam się znaleźć dawcę, choć nieprzechodzącego parwowirozy. Sporządzono surowicę i została mu podana w dwóch dawkach. Przez kolejne dwa dni nawadnialiśmy go kroplówką co trzy godziny i w 6 dniu pies poczuł się jak nowo narodzony. Wygraliśmy walkę z parwowirozą, choć rokowania były różne. Dzięki pomocy lekarzy i naszej determinacji psiak jest z nami i cieszy się dobrym zdrowiem.