Historia z dzisiejszego "Faktu": Kilka miesięcy temu trzyletnia dziewczynka, walcząca niemal od początku swojego życia z nowotworem, miała przeszczep szpiku kostnego. Po operacji pojawiły się jednak komplikacje - płuca małej zaatakowała grzybica. Zanim dziewczynka poczuła się lepiej, lekarze przez dłuższy czas musieli desperacko walczyć o jej życie. Jednak po zakończeniu skomplikowanego leczenia NFZ poinformował, że nie refunduje lekarstwa, które uratowało dziecku życie. Szef dolnośląskiego oddziału funduszu stwierdził, że nie ma obowiązku płacić za tzw. opiekę niestandardową, a do niej należy m.in. zakup medykamentów zapobiegających komplikacjom po przeszczepach, które w opisywanym przypadku kosztowały 10 tysięcy złotych. Kiedy lekarze argumentowali, że inne oddziały funduszu w Polsce refundują wskazane leki, szef dolnośląskiego NFZ szczycił się tym, że jako jedyny szef działa zgodnie z przepisami. Rodzicom udało się uzbierać potrzebną sumę przy pomocy rodziny i znajomych. Jednak cały czas obawiają się, że trzeba będzie leczenie kontynuować … I co Wy na to?