Witam,
mój synek skończył miesiąc temu 3 lata, zapisałam go do przedszkola. Obecnie są tam dni adaptacyjne, więc poszliśmy, pierwsze 3 dni był z tatą. ! dzień super, w drugim zaczął popłakiwać, nie chciał się przedstawić ani bawić w grupie, 3 dnia przez cały czas płakał (choć to słowo nie odzwierciedla tego co się działo), mąż nosił go na rękach, bo przy próbach odstawienia uciekał do drzwi... ciągle powtarzał, że chce do domu... dziś byłam z nim ja... myślałam, że z mężem tylko tak rozpacza, może z tęsknoty za mną, ale gdzie tam, choć cały czas byłam z nim, non stop płakała i jak mantrę powtarzał; "Idziemy do domu". Przestał na chwilę przy naklejaniu i ciasteczkach przy poczęstunku Na dodatek po powrocie d domu nie odstępuje mnie na krok, chodzi za mną jak cień, milion razy powtarza, że mnie kocha, jak już zniknę uprzedzając wcześniej dokąd idę pyta czy wrócę... próbowałam tłumaczyć, że idę do pracy (chociaż nie idę, ale myślałam, że może lepiej zrozumie, że mnie nie będzie jednak w domu w czasie gdy on będzie w przedszkolu), ale wtedy pyta czy będą go stamtąd widziała, czy będę blisko dzisiaj nawet nie pozwolił by wykąpała go babcia albo położyła do spania :/
Nie myślałam, że będą aż takie problemy, gdyż jest śmiałym dzieckiem, zaczepia obcych opowiada im co robił, na placach zabaw bawi się z dziećmi, odwiedzamy też znajomych z dziećmi i do nas też dzieci przychodzą... cały czas pytany o przedszkole bardzo chciał tam iść, cieszył się na nowe zabawy i zabawki. Do tej pory także zostawał z moją mamą czy teściową, nawet raz nas nie było na 2 dni i 2 noce i też nie było histerii :(
Nie wiem co mam robić, co mu mówić, jak uspokajać, tłumaczyć :(
Nie chcę go wypisywać, bo wątpię czy za rok nie będzie powtórki. Inne dzieci co prawda też płaczą ale mniej i nie cały czas :( dodam, że w domu nie ma żadnej nowej stresującej sytuacji, ze mną jest najbardziej związany, nie pracuję zajmuję się nim o chwili urodzenia, mąż od jakiegoś roku pracuje w różnych godzinach, nieraz wracaa gdy mały już śpi a wyjeżdża jak jeszcze śpi. Choć w weekendy gdy mąż jest w domu, mają swoje męskie zabawy, w które bawi się tylko z tatą, mnie nieraz wyprasza, bo chce się bawić tylko z tatą. Jest co prawda bardzo energicznym dzieckiem, nieraz ma milion pomysłów na minutę, taki typowy urwisek ;) Choć sam też potrafił się zabawić, budować coś z klocków, naklejać, opowiadać coś misiom, oglądać bajki w tv.
Z góry dziękuję za pomoc!