Aniu czym prędzej do lekarza!!! W lutym tego roku u mojej siostrzenicy zaczęły się dkoładnie takie same problemy. Nie mogła zrobić kupki, a jak robiła to była to droga przez męki, więc później przestawałą jeść i tak w kółko. Pierwszy poważny atak miała w maju br. gdy nie mogła zrobić kupy i darła się okrutnie, a jak już zrobiła to były to "kamienie". Drugi atak miała w lipcu i ten był najgorszy po waliła głową o podłogę i krzyczała żeby ją ratować. Lekarz rodzinny rozkładał ręce, bo stwierdził, że dopóki dziecko nie ma ataku nie przyjmą go do szpitala, więc trzeba było czekać na atak. Kolejny nadszedł na początku sierpnia, ale z dostaniem się do szpitala też nie było lekko, gdyż lekarz na izbie przyjęć nawrzeszczał na moją siostrę że przywozi dziecko z zaparciem, a powinna zmienić jej dietę!!!! Żeby mój szwagier na niego się nie wydarł, że "dziecko od tygodnia nic nie je, bo boi się kupy" to pewnie odesłałby z kwitem. Skończyło się na trzytygodniowym pobycie w szpitalu, lewatywowaniu dwa razy dziennie 2,5 letniego dziecka!!!KOSZMAR. Kto nie przeżył ten nie wie. Ze szpitala Mała wyszła bez diagnozy, bo musi się zgłosić do gastroentorologa, na wizytę u którego czeka się 7 miesięcy!!!!Gdyby lekarz rodzinny dał skierowanie do gastroentorologa wcześniej może nie doszłoby do tego wszystkiego.
Niemniej siostra poszła z Małą do dietetyczki i Pani dietetyk stwierdziłą, że doraźnie można pomóc poprzez wykluczenie z diety dziecka mąki białej i jej wyrobów, smażonego, no i zero słodyczy jakichkolwiek, nawet cukru nie używać, bananów też nie może. Póki co jest jakby lepiej. Zdarzają się zaparcia, ale duuuuuuuuuuuuuuużo rzedziej no i nie ma ataków.