To rachunkowe oszustwo wielkich czarów nie wymaga. Złodzieje łyżką do opon podważają skrzynkę pocztową i zabierają rachunek. Potem go skanują, w komputerze poprawiają numer bankowego konta, a drukarka drukuje kwit na nowo. I po krótkim czasie rachunek wraca do skrzynki właściciela. Mieszkaniec widzi wprawdzie, że ma zdemolowaną skrzynkę, ale zgłasza to tylko w administracji. Bierze swoje rachunki, płaci i... wzbogaca kiesę oszusta.
O zawartość swoich skrzynek pocztowych drżą mieszkańcy szczecińskich osiedli. Bo tam skrzynki prute są na skalę masową. Ostatnio złodziejom udało się naciągnąć starszą kobietę. Podrobili numer konta należącego do jej dostawcy internetowego. Zyskali na tym raptem 60 złotych. Ale kilkunastu takich lokatorów i już mogą uzbierać niezłą sumkę.
Na razie do szczecińskiej policji trafiły dwa doniesienia o podrobionych rachunkach. Jedno dotyczy opisanej powyżej pani. – W drugim przypadku mężczyzna dokonywał opłat przez internet. Zorientował się jednak, że numer na papierowym rachunku różni się od tego, na który wcześniej wpłacał pieniądze. Prowadzimy w tych sprawach postępowanie - mówi podkomisarz Przemysław Kimon z KWP w Szczecinie.
Policjanci apelują, by mieszkańcy starannie sprawdzali numery kont na otrzymywanych rachunkach. Bo – jego zdaniem – jeśli damy się naciągnąć oszustowi, rachunek będziemy musieli zapłacić później jeszcze raz.
– Kilka miesięcy temu demolowanie skrzynek znacznie się nasiliło. Staramy się wyłamane skrzynki wymieniać na bieżąco - mówi Wiesław Biczak (56l.), prezes Szczecińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Źródło-Fakt.pl