No to i ja wtrącę słówko!!!
Nigdy nie miałam zamiaru robić kariery.
Pracowałam zawodowo, bo po skończeniu szkoły wszystkie młode dziewczyny pracowały a młode matki musiały dołożyć się do utrzymania domu.
Dzieci moje chodziły do żlobka i przedszkola. Opiekunki były zatrudniane tylko w zamożnych domach.
Gotowałam i sprzątałam sama. Ba, nawet teściową w tych czynnościach wyręczałam.
I nigdy, powtarzam nigdy nie czułam się gorsza od kobiet, które robiły karierę i pieniądze.
Nie wierzę w 100% -owe uprawnienie kobiet i mężczyzn. Jest to nie możliwe!!!
Ani kobiety nie są w stanie wykonywać zawodów typowo męskich , ani mężczyźni zawodów typowo kobiecych.
Inna psychika, budowa i odczucia.
Wiem , że wiele kobiet wmawia sobie i otoczeniu iż świetnie sobie radzi łącząc życie rodzinne z zawodowym.
Ale z moich spostrzeżeń i doświadczeń wiem, ze jest to nie możliwe. No, chyba, że ma się w domu babcię ( matkę), osobę sprzątającą, kucharke i opiekunkę do dzieci. Tak, to wówczas można powiedzieć, ze jestem świetnie zorganizowaną matką.
A ja cale życie lubiłam mężowi i dzieciom gotować, sprzątać po nich i prać i prasować dla nich.
Byłam i jestem z tego powodu szczęśliwa. I nie nazywam siebie kurą domową .
Pokażcie mi mężczyznę, który pracuje zawodowo i wykonuje wszystkie prace domowe na czas i bez proszenia.
A wówczas uwierzę w równouprawnienie!!!
Wiem, że takich kobiet jest mnóstwo i marzy o równouporawnieniu w okazywaniu im szacunku z racji całkiem kobiecego spojrzenia na życie jakie one tworzą. Bo to one właśnie są kapłankami domowego ogniska.