Całe moje życie chodzę na cmentarz na Dzień Zmarłych i Zaduszki. Zawsze lubiłam tę atmosferę ciszy, spokoju, zadumy, wspomnień. Chłonęłam zapach zniczy i widok przystrojonych grobów.
Ale w tym roku ( a nawet i wcześniej) te piękne dla Polaków dni zamieniły się w pośpieszny tłum na cmentarzach. Ludzie szybko idą na cmentarz, szybko tam stawiają znicze i kwiaty i równie szybko wracają. Bo trzeba dojśc daleko do zaparkowanego samochodu albo szybko wsąść do autobusu ( bo zaraz będzie tłok) .
O wyglądzie nagrobków już nie śmiem pisać, bo zostanę może zlinczowana. Toż to całe kramy z kwiatamii zniczami. Im większa donica i większy znicz, tym lepiej, piękniej i bardzie bogato.
Matko ukochana!!! A przecież nie o to chodzi. Ja idę w ten dzień powspominać, zapalić symboliczny płomyk pamięci.
A jeśli ten dzień ma wyglądać tak jak wczorajszy, to ja dziękuję. Wolę pójśc tydzień wcześniej. Albo dwa w przypadku cmentarza w Warszawie. I spokojnie spędzić jakiś czas przy grobie. Gdy nikt mi nie przeszkadza i rozprasza. Taka już zrobiłam się "wygodnicka i marudna".
A w Święto Zmarłych lub Zaduszki może będę chodzić do Kościoła i tam postawię świece. I też nie w czasie mszy.
Ja pragnę w ciszy i skupieniu spędzić te cudowne polskie święta. A tego już nie da się zrobić na cmentarzach.