„Kiedy zaczął się koszmar, Lindsay miała 11 lat. Niemal co wieczór jej matka rozgrzewała w ogniu tłuczek do ziarna lub kamień i przykładała do nagich piersi córki. – Swoje dłonie chroniła ścierką. Bolało mnie potwornie. (…) - Kiedy pytałam mamę, czemu mi to robi, tłumaczyła, że to dla mojego dobra, bo jak nie będę mieć piersi, to chłopcy nie będą na mnie pożądliwie patrzeć – wspomina Lindsay."
Proceder prasowania piersi jest od lat praktykowany w zachodniej i środkowej Afryce, głównie w Kamerunie, ale również w takich krajach jak Togo, Benin, Czad i Gwinea.
Oprócz kamieni do piersi młodych dziewcząt (9-14 lat) przykłada się drewniane tłuczki do ziarna, łyżki do fufu, łupiny kokosa albo skórki banana i prasuje się nimi piersi dziewczynki. A czynność tę wykonuje najczęściej matka, babka lub siostra ofiary.
„Prasowanie piersi to niejedna kontrowersyjna praktyka wobec kobiet zakorzeniona w lokalnej tradycji. W Kamerunie prasuje się również brzuchy młodych matek. Używa się do tego miotły zanurzonej we wrzątku, masując nią brzuch kobiety w połogu. Następnie całe ciało okłada się nasączonym gorącą wodą ręcznikiem. Czasem kobieta kuca też nad wiadrem wypełnionym po brzegi wrzątkiem, by para dotarła do wnętrza jej ciała. Kameruńczycy wierzą, że w ten sposób usuwane są resztki krwi po porodzie. Mimo, że takie zabiegi mogą powodować infekcje, poparzenia czy nawet uszkodzenia szyjki macicy, to podobnie jak prasowanie piersi są powszechnie stosowane i akceptowane.”
Co kraj to obyczaj, co kraj to inna kultura i obrzędy. Ale po takim artykule, jestem szczęśliwa, że urodziłam się w kraju nad Wisłą...
Europejki nie cierpią z powodu bycia dziewczynką/kobietą tak jak mieszkanki innych kontynentów, zwłaszcza Afryki...
Źródło: Newsweek 5/2012, artykuł "Prasowanie piersi" M. Rębala