Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że ten wątek nie jest skierowany do nikogo personalnie. Ale natchnęło mnie kilka ostatnich dyskusji na forum. Zauważyłam, że łatwiej nam szukać wymówek niż rozwiązania dla jakiegoś problemu. A nie ma sytuacji bez wyjścia.
Wiem, że łatwiej nam znaleźć jakieś wytłumaczenie... a to dziecko chore, a to za granicą nie ma miejsca na wiarę, a to ja nie jestem idealna, może prowokuję i stąd ataki na moją osobę, nie potrafię, rynek pracy jest taki a nie inny, ktoś się na mnie uwziął... wiele by przytaczać. Wiem, tak jest łatwiej, sama często sięgam po wymówkę i próbuję się wytłumaczyć ale to niczego nie zmienia. Problem pozostaje.
Jak Wy podchodzicie do problemów? Szukacie wymówek i tłumaczycie się, czy może dążycie do rozwiązania?