Od początku zaczynając to miałam nawet problem do jakiej grupy powinien należeć ten wątek : rodzina, rozrywka, psychologia, opinie czy np kulinaria....
bo widzicie mam problem....jestem wściekła na swojego faceta. Nie chce się z nim kłócić , więc wymyślam różne sposoby jak " krwi upuścic , a dziurki nie zrobić"
Czasami jest tak , że my kobiety wręcz MUSIMY coś takiego zrobić....
Wymyśliłam że coś mu ugotuje - przy moich zdolnościach miałby się z pyszna
i jeszcze musiałby jeść i udawać że mu smakuje...np przesolony i przypalony kotlet....
Albo zacznę znowu mu dogryzać kwiatkiem ...tak od niechcenia...od czasu do czasu....( on wie o co chodzi
)
Albo nie będę się odzywała cały wieczór - co prawda on twierdzi że wtedy odpoczywa, ale po godzinie łamie się..
A może wy macie jakiś pomysł jak tu ......"wychować" dorosłego, i nie zabić faceta? 

On robi się purpurowy.
Każdej niedzieli jeździmy do teściowej na obiad. Ona daje nam 3 słoiki litrowe zupy jako wałówkę :) Mąż zup nienawidzi a już wyjątkowo zup swojej mamy. Trzymam ja te słoiki i jak mam potrzebę, to nie gotuję obiadu, tylko wystawiam taki słoik ze słowami - jedz, mamusia Ci ugotowała (brutalne, wiem, wiem - czarownica jestem)!

