Wielu kamieniom przypisuje się moc uzdrawiającą. Począwszy od starożytności, a skończywszy na czasach współczesnych wiele osób wierzy, że nosząc odpowiedni kamień może pozbyć się różnych dolegliwości. Wiecie, że na przykład:
- bursztyn leczy astmę, artretyzm, ból głowy, gorączkę, katar, infekcję uszu, zapalenie migdałków,
- agat – chorobę morską, czyraki, epilepsję, hemoroidy, krwotoki, lęki, niestrawność
- szmaragd – biegunkę, schorzenia oczu, trąd, zaparcia, nieżyt żołądka,
- szafir – czyraki, febrę, gorączkę, schorzenia oczu, wrzody, zaćmę,
- koral – choroby zakaźne, epidemie, kolkę, konwulsje, krwotoki, dolegliwości żołądkowe, choroby wątroby.
A czy Wy wierzycie, że kamienie mogą „leczyć”? Że mogą być amuletem i chronić od złego (od złych myśli chroni granat, przed utratą odwagi chroni diament, przed utonięciem chroni granat, bezsenności zapobiega – agat, ametyst, cyrkon, malachit, a bezpłodność leczy kamień księżycowy i koral)
Co Wy o tym sądzicie?