Marchewka uznana za owoc na wniosek Hiszpanii bo robią z niej dżem
Przez pewien czas ogórki i banany podlegały wymogom… odpowiedniego zakrzywienia. Francuzi, chcąc bowiem rozprowadzać banany ze swoich kolonii, próbowali w ten sposób wyeliminować nieco bardziej skrzywionego banana Chiquita z Ameryki Południowej. Przez okres obowiązywania tego przepisu, wbrew pozorom, żółty owoc Chiquita bananem już nie był.
Dzięki Francuzom również ślimaki winniczki według unijnych norm zostały uznane za ryby lądowe.
Pralki natomiast, według norm unijnych, muszą być odpowiednio hałaśliwe - pozostawiane najczęściej bez nadzoru, w ten sposób wysyłają sygnał ostrzegawczy.
Wskutek unijnych przepisów z uczelni z terenów Polski wschodniej zniknęły natomiast kioski, automaty z kanapkami i punkty kserograficzne. Jak się okazało bowiem, szkoły wyższe objęte programem Rozwój Polski Wschodniej na wydziałach wyremontowanych za unijne pieniądze nie mogą prowadzić żadnej działalności gospodarczej. A wymienione wcześniej punkty przynosiły dochód.
W ubiegłym roku, gdy powstał pomysł, by jajka i np. pączki musiały mieć czytelnie oznaczone etykiety ze składem, były obawy, że produktów tych nie będzie można sprzedawać na sztuki.
Polska stoczyła też batalię o ochronę ogórka małosolnego, które nie spełniały unijnych norm – według tych ostatnich ogórki na europejskim rynku powinny mieć masę wyższą niż 180 gramów. Ogórki udało się obronić, na opakowaniach ma być jedynie wymóg informowania, że są to "miniogórki" lub "ogórki małe".
W normach unijnych nie mieściła się też szprotka, którą w zachodniej Europie wykorzystuje się tylko jako element paszy.
Inną bitwę stoczyliśmy o oscypek i bryndzę, których sposób produkcji nie jest zgodny z unijnymi normami sanitarnymi.
wiećej czytajna na http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/czym-zagryzac-polska-wodke,1,4772871,kiosk-wiadomosc.html
Ciekawe kiedy znowu coś wyniknie, że nie jest tym czym jest od lat a ma byc czymś nowym, hehehe nie ma to jak UE