W dzisiejszych czasach często zdarza się, że dorośli panowie, nawet do 30-stki mieszkają z mamą. Jak taka dziewczyna, narzeczona może przekonać wybranka swojego serca do ostatecznej wyprowdzki i życia "własnym życiem"?
Częste wymówki takiego pana są takie:
- Mama zawsze pomoże
- Mama ma zawsze rację
- ..Ale mama przecież powiedziała "to" i "tamto"
- Moja mama ma odmienne zdanie
Często nawet po wyprowadzce facet woli słuchać się mamy, niż swojej kobiety...
Dlaczego tak się dzieje? Co może zrobić taka kobieta? Przekonać się do teściowej? Odpuścić? Czy walczyć o swoje?
Ja myślałam, że mam męża "mamisynka", ale szybko mu przeszło. Pomieszkaliśmy razem, jego mama nawet często nas odwiedza, ale potrafimy się dogadać i nawet ja często potrzebuje jej rady. Ale argumentów o wyprowdzce na swoje też musiałam używać róznych:
- Np. A gdy będzie dziecko? To wtedy będziemy mieli odwagę się wyprowadzić? Bo wiadomo mama zrobi dużo przy dziecku, pomoże
- Czas nauczyć się odpwiedzialności za samego siebie, mamy całe życie nie będzie itd.
Teraz jak teściowa coś mówi lub dzwoni, to mój mąż na to: Muszę jeszcze zapytać o zdanie żony... Hehe