zastanawialiście się kiedyś czy we współczesnym świecie Ktoś, kto zostaje księdzem, ślubuje Bogu robi to z faktycznego poczucia powołania ? Jak to jest skoro tyle oznak rozwiązłości w Ich późniejszym, kapłańskim już życiu...
18 sierpnia 2009 17:42 | ID: 43790
18 sierpnia 2009 18:47 | ID: 43798
18 sierpnia 2009 18:51 | ID: 43799
18 sierpnia 2009 20:23 | ID: 43825
18 sierpnia 2009 20:36 | ID: 43836
18 sierpnia 2009 21:10 | ID: 43876
zastanawialiście się kiedyś czy we współczesnym świecie Ktoś, kto zostaje księdzem, ślubuje Bogu robi to z faktycznego poczucia powołania ?Tak samo, jak ktoś kto przed ołtarzem mówi Biorę sobie Ciebie - - - za żonę i ślubuję Ci... - na takiej samej zasadzie :) I tu i tu trafiają się osoby, które nie są do tego powołane. Ale zdecydowana większość jest. Pan Bóg ze wszystkiego potrafi wyciągnąć dobro, ale jak człowiek się zaprze, to trudno - jest wolny. Myślę, że szczególnie teraz, gdy świat jest tak mocno rozerotyzowany, ciągle goni za kasą, za poklaskiem i wygodą, na wejście w stan kapłański decydują się Ci, którzy rozeznali swoje powołanie i pozwalają się prowadzić Duchowi. Być księdzem dziś nie jest łatwo i chyba dobrze o tym wiedzą.
Jak to jest skoro tyle oznak rozwiązłości w Ich późniejszym, kapłańskim już życiu...To mnie zastanawia, ale od trochę innej strony. Nie twierdzę, że nie ma patologii wśród księży. Bo zdarzają się takie elementy. Ale ciekawi mnie słowo tyle - tyle to znaczy ile? :) Połowa, ponad połowa, mniej niż połowa... ? Bo pamiętajmy, że prawo mediów jest nieublagane - dobra wiadomość, to zła wiadomość. Patrzy dziennikarz na parafię - jest dobry ksiądz, który wywiązuje się ze swoich obowiązków, głosi Słowo Boże, itd... kto będzie chciał o tym czytać? Nikt. Ale o księdzu-pedofilu, o bogatym księdzu, o księdzu który ma dziecko - o kurczę, temat na pierwszą stronę... I tak jest zazwyczaj... kogo obchodzi, że tysiąc kierowców bezpiecznie i zgodnie z przepisami przejechało daną drogę - w wiadomościach i tak pojawi się tylko ten, którego złapali na podwójnym gazie. To jest normalne... tylko potrafi stworzyć w nas pewną iluzję rzeczywistości - karykaturę. Obracam się w środowisku księży i ogólnie kościoła... i wiem, że ta patologia jest, ale to są marginalne, jednostkowe przypadki. Źle, że i one się pojawiają. Inna sprawa, że często jeździmy po tych księżach jak po łysej kobyle, jakby to byli jacyś święci. A ksiadz nie rodzi się w sutannie - serio! I zanim zostanie kapłanem wiele w życiu może przejść. Mój znajomy kapłan powiedział kiedyś, że każdy kleryk zanim pójdzie do seminarium powinien przynajmniej raz w życiu porządnie się zakochać i mieć dziewczynę, żeby tego doświadczyć :) Mama Tymka fajnie napisała, że czarną owcę zawsze się zauważy. Gdzieś tu na forum podawałem ciekawy eksperyment naukowców ze Stanów. Rozciągneli oni białe płótno w wielkiej sali a na środku namalowali małą, czarną kropę. Ludzie kolejno wchodzili do pomieszczenia i mieli powiedzieć, co widzą. Prawie wszyscy powiedzieli, że czarną kropkę - tylko nieliczni - że białe płótno. A przecież jak wielkie było to płótno w stosunku do kropki... Nie jest to zawód taki, jak każdy inny. Jest to powołanie - człowiek ma powołanie do kapłaństwa/stanu zakonnego, do małżeństwa lub do samotności. Każde z tych powołań jest tak samo ważne i tyle samo dobra można przez nie zdziałać, jednak powołanie do kapłaństwa jest w jakimś sensie wyróżnione... ale ani nie lepsze, ani nie gorsze od małżeństwa czy samotności. Człowiek poświęca całe swoje życie dla Boga, przysięga być posłusznym Kościołowi, Pan Bóg może go posłać gdziekolwiek - a on tam idzie. Piękna sprawa, ale ciężka i nie każdy daje radę. Fajnie, że papież ogłosił ten rok rokiem kapłaństwa, może to trochę przypomni wszystkim ludziom a i samym kapłanom rolę kapłana w Świecie, w Kościele.
19 sierpnia 2009 13:14 | ID: 44052
19 sierpnia 2009 13:22 | ID: 44062
19 sierpnia 2009 13:38 | ID: 44078
19 sierpnia 2009 13:59 | ID: 44086
Mam kolegę kapłana:) I wiem, ze On jest z powołania:) Tylko jak nasza wspólna znajoma urodziła dziecko przed śubem ( ślub wzięli zaraz potem) nie mogli z przyczyn rodzinnych od razu...to wypominał jej to. Wypominał jej to z powołania?Takie jest m.in. zadanie nie tylko księży (chociaż ich w szczególności) ale w ogóle katolików - napominać swoich braci. Nie dziwię się temu księdzu - skoro najpierw łóżku a później ślub, to coś jest nie w porządku i dobrze, że im o tym jasno powiedział :)
Pomimo szacunku jaki mam do księży i ich powołania uważam, że za mało znają realia "zwykłego" życia. Nie mają problemów jakie czasem mają zwykli śmiertelnicy.O, możesz to rozwinąć? :) Bo ja, obserwując księży nie widzę większej różnicy w problemach, jakie dotyczą nas i ich... poza tym, że on nie musi wstawać o 2 w nocy do płaczącego dziecka, ale za to nosi na sobie ciężkie brzemie spowiedzi i innych problemów, z jakimi przychodzą do niego ludzie. Plus wieczne wątpliwości i duchowe rozterki... czlowiek to człowiek.
19 sierpnia 2009 14:25 | ID: 44100
Bartt nie da się żyć na Tym świecie tak idealnie jak Ty mówisz ...po prostu nie da sie.... Problemy życia codziennego np. materialne i tym podobne..zreszta ty na pewno coś i na to wymyslisz:) Mówiąc ksiądz z powołania i bez miałam na mysli tylko i wyłącznie swoje w tym względzie odczucia.Trudno to wytłumaczyć bo to się czuje:) Oczywiście ksiadz powinien napominać. Ale mówiłam o konkretnej sytacji i konkretnym księdzu. A ten wykazał sie brakiem empatii. Moja koleżanka nie skakała z kwiatka na kwiatek i nie była bezbożnicą wrecz przeciwnie:) Ocenił całe jej życie na podstawie jednego faktu. Mówiłam już nie genaralizuję (napisałam wcześniej) !
19 sierpnia 2009 14:25 | ID: 44101
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.