Ależ proszę. Choc przykład jest bardzo drastyczny ale autentyczny. Osoby wrażliwe proszę o pominięcie postu.
Piszę z pamięci i parę szczegółów mogę pomylić.
W lokalu mieszkają - babcia, małżeństwo i wnuczka. Niestety - pewnego dnia małżeństwo z dzieckiem ulega wypadkowi. Ale małżeństwo ginie natychmiast, a dziecko umiera po kilku godzinach. Rezulatat? Babcia musi wyprowadzić się z mieszkania.
Zszokowanej babci wytłumaczono, że gdyby cała trójka zginęła od razu, mieszkanie odziedziczyłaby po synu. Ale ponieważ wnuczka umarła parę godzin później, mieszkanie babci się nie należy.
Bo:
Skoro małżeństwo zginęło, a wnuczka przeżyła, to wnuczka stała się w tym momencie spadkobiercą. A skoro wnuczka zmarła już jako spadkobierczyni i właścicielka mieszkanie, to niestety - babcia po wnuczce dziedziczyć nie może.
Babci wytłumaczono, że gdyby zginęli wszyscy w jednym momencie, wówczas należałoby sie jej mieszkanie jako spadek po synu. A tak - won babciu. Bo prawo nie przewiduje dziedziczenia po wnuczkach.