Wszyscy czekają na to, aby zobaczyć cud na własne oczy. (fot. Fakt)
Od tego czasu do sokólskiego kościoła przyjechały tysiące pielgrzymów z Polski i całego świata. Teraz parafia czeka na uznanie cudu przez Watykan. A my dowiedzieliśmy się, że w następną rocznice cudu, wierni zobaczą go na własne oczy! Dwa lata temu, w niedzielę także świeciło słońce. Wierni w kościele św. Antoniego żarliwie modlili się o łaskę. Nagle, podczas udzielania komunii, księdzu Jackowi Ingielewiczowi z rąk wypadła hostia. Kapłan podniósł ją i umieścił w małym naczynku w sejfie na zakrystii. Po tygodniu okazało się, że na hostii pojawiła się tkanka, a w naczynku zakrwawiona woda. Naukowcy, którzy zbadali tkankę nie mieli wątpliwości: to fragment mięśnia sercowego w agonii. – Po tym wydarzeniu nic już nie było takie same. Otrzymaliśmy ogromną łaskę od Boga - mówi Stanisław Gniedziejko, proboszcz parafii w Sokółce. - Od tego czasu odwiedzają nas dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Wszyscy czekają na to, aby zobaczyć cud na własne oczy. Na trzecią rocznicę będzie to już możliwe. – Remontujemy kaplicę, w której zostanie wystawiona cudowna hostia. Za rok wierni będą mogli się do niej modlić w naszym kościele – zapewnia ksiądz Gniedziejko. wp.pl