Oj, jakieś tam gdzieś się przewijają...
-nie mam jeszcze trzech lat, jak jestem w przedszkolu (miałam jakieś 2 lata i 8 miesięcy, jak poszłam do przedszkola, bo byłam już w miarę "samodzielna"), chłopiec starszy ode mnie zabiera mi zabawkę, więc okładam go podłużna poduszką w kształcie rulonu... Panie przedszkolanki na mnie strasznie krzyczą...
-mam już ponad trzy lata, jesteśmy z grupą dzieci w remizie strażackiej, wszystkie dzieci podziwiają strażaków i wóz strażacki, tylko ja jedna zapatrzyłam się na coś innego za mną- nagle ryk syreny, zaczęłam "wyć" głośniej od niej, bo to gdzieś nade mną wyło i znienacka
Miałam wtedy taką traumę, że przez jakiś czas popuszczałam w majtki, gdy słyszałam syreny, nawet w środku nocy, bezwiednie- jak zawyła jakaś syrena, to moja mama budziła się i biegła do mnie, żeby mnie do ubikacji zanieść... Do dziś zresztą "ciary" mnie przechodzą, jak słyszę syrenę, bez znaczenia nawet czy strażacką, czy szpitalną- tylko policyjną odróżniam- ta jedna pozytywnie mi się kojarzy.
-mam jakieś trzy i pół roku, w telewizji leci dobranocka z "dartanianem-psem", odcinek, gdy On Ją CAŁUJE!!! Na drugi dzień łapię sąsiada (pół roku młodszy ode mnie) i całuję Go na siłę w policzek
-mam może ze cztery lata, jesteśmy chyba w Mikołajkach (słynna ryba), z siostrą zostajemy na chwilę same, Ona gdzieś mnie ciągnie, bo coś zobaczyła, a potem staje na środku chodnika i ryczy, "bo się zgubiła"... Nie bardzo wiem, o co Jej chodzi, bo stoimy niedaleko płotu, przy którym skręcałyśmy, ale skoro nikt z przechodzących nie reaguje, to przyłączam się do Niej i ryczę o wiele głośniej
Mój ryk Mama znała, więc momentalnie nas znaleźli- byłyśmy może jedną ulicę dalej, a przechodnie zapamiętali "dwie płaczące dziewczynki"......
-mam jakieś 4,5 roku, bawię się z koleżanką na Jej podwórku, nagle biegnie moja Mama i krzyczy do mnie, chyba nawet płacze na mój widok, ludzie się zbiegają... Podobno spytałam Mamy, czy mogę iść (nie mówiąc gdzie), Mama myślała, że chcę iść na podwórko, a ja sobie poszłam łąkami jakieś dwa-trzy kilometry, do koleżanki... drogi nie pamiętam, tylko te wszystkie krzyczące, zdziwione twarze nade mną
...
Aż się czasem boję, jakie nasze dzieci będą- pewnie na szelkach na dwór prowadzać będę