Jakoś przegapiłam tu ten temat, ale czytałam go na GO.
Wiecie- ja już tyle kradzieży widziałam i na tyle sposobów, że po części nie dziwię się, że sytuacja zdarzyła się w taki, a nie inny sposób.
Są naprawdę przeróżne sytuacje, czasami zabawne, czasami żenujące. żeby jakoś oddać "rozrzut" różnych sytuacji z małymi dziećmi podam dwie wręcz przeciwstawne:
-złapali kiedyś rodziców, którzy tak "poupychali" towary pod kocykiem niemowlęcia (pod główką, pod rączkami, pod nóżkami), że aż płakał, bo był w tym wózku nienaturalnie powykręcany, aż główkę miał przechyloną
-klientka podeszła z półtorarocznym dzieckiem do kasy, dziecko uciekło na pasaż, mama za nim wybiegła rzucając zakupy na taśmę, złapała dziecko, wzięła na ręce, wróciła do kasy, postawiła na taśmie i mówiąc: "Ja przepraszam za zamieszanie, ale naprawdę nie nadążam już za nim", zaczęła z każdej kieszonki spodenek i bluzy wyciągać jakieś drobiazgi typu wafelki, gumy, kinderki, batoniki- kilkanaście sztuk tego było
Nikt się na tę kobietę nie gniewał, wszyscy z uśmiechem patrzyli na tego chłopczyka
A jakie minki "strzelał"
Ludziom różne rzeczy zdarza się zapomnieć dać do nabicia, ale też różnie się do tego podchodzi. Wszystko zależy od tego, jak zachowuje się taki klient. Jeżeli ma się wrażenie, że naprawdę zapomniał, to i ochrona nic nie zrobi, każe zapłacić, pouczy, pogada, wszyscy wiedzą, jak to jest z dzieckiem się wybrać do sklepu, nikt nie ma nic przeciwko temu. Jeżeli natomiast taki klient jest od początku zwrócenia mu uwagi arogancki, nieprzyjemny, kłóci się i uważa, że "miał prawo zapomnieć" (słyszałam taki tekst), to nikt się już za taką osobę nie "wstawia", nikt nie dyskutuje, po prostu dzwonią na policję i tyle.