Cieszę się tym co mam. W życiu bywało różnie ale nigdy nie "zabijałam się" aby mieć wiecej. Czasem zastanawiam się, słysząc o miliarderach. Czy oni są naprawdę szczęśliwszy od zwykłego człowieka? Czy kupią za to "nieśmiertelność. Ile można zjeść, iloma samochodami jeździć? Wiadomo, jak ma się dzieci, to "pracuje się" na nie. Czy zawsze wychodzi to na dobre? Dziś spotkałam znajomą, mieli 3 dzieci. Dziewczyny gdzieś w świecie, a syn ożenił się, rodzice pomogli wybudować dom (piękny). Po 5 latach żona wyrzuciła go z domu, żyje z innym facetem, a syn wrócił do rodziców. Ma 37 lat i tarumę na całe życie. Matka rozchorowała się. Takie życie. A wg mnie dlatego, że nie dorabiali się sami, nie mieli kłopotów finansowych (firma budowlana).
Ja "poganiam" Mateusza do ożenku ale z drugiej strony obawiam się na jaką roszczeniową dziewczynę trafi.