Nie napisałabym ani anonimu, ani donosu.
Przy czym, tego pierwszego nie napisałabym, bo z zasady, jeśli nawet jakąś skargę zgłaszam, albo coś takiego, to zawsze podpisuje się. Jestem świadoma tego, co piszę i świadomie, z nazwiskiem, podpisuję się pod tym, co piszę.
Donosu, w takim sensie, jak to napisano w artykule, też bym nie napisała, bo nie potrafiłabym oskarżyć kogoś "dla zabawy", albo "ze złości' o coś, co nie miałoby pokrycia w rzeczywistości.
Myślę, że w ogóle jedno i drugie to produkt popeerelowski, niestety niektórzy żyją do dziś tamtymi realiami...
Zdarzyło nam się zadzwonić na policję, kiedy studenci nad nami robili głośną imprezę w środku tygodnia po północy, ktoś mógłby nazwać nas donosicielami