Media rozpisują się o wielomiesięcznych lub wieloletnich kolejkach do świadczeń, tymczasem zarządzający lecznicami zmagają się z pacjentami, którzy nie przychodzą na umówione wizyty i zabiegi. Są dni, kiedy o wizycie "zapomina" nawet 30 proc. pacjentów, a remanent listy osób zapisanych np. na zabieg endoplastyki biodra potrafi skrócić kolejkę z 3 lat do półtora roku. Przykład wrocławskiego Wojewódzkiego Zespołu Specjalistycznej Opieki Zdrowotnej: w styczniu 2010 r. w placówce na umówione wizyty nie dotarło ok. 20 proc. zarejestrowanych pacjentów. Tymczasem do niektórych poradni trzeba się umawiać z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Rekordzistą jest poradnia endokrynologiczna, w której zapisuje się już na 2012 r.
Powrót na koniec kolejki Maciej Sokołowski, dyrektor wrocławskiej placówki, postanowił więc zdyscyplinować pacjentów, którzy nie zgłaszają się na umówione wizyty. Zmieniając regulamin organizacyjny zakładu, możemy zapisać prawa, ale i obowiązki pacjenta. Jako obowiązek rozumiem poinformowanie o braku możliwości przyjścia na wizytę. Bierzemy pod uwagę, że są różne zdarzenia losowe i zawsze takie sytuacje będziemy rozstrzygać na korzyść pacjenta, ale chcemy mieć możliwość powiedzenia mu, że bierze odpowiedzialność za swoje zachowanie, tak jak w szpitalu, kiedy wypisuje się na własne życzenie – wyjaśnia dyrektor Sokołowski.Dlatego pacjent, który nie zgłosił się na umówioną wizytę, a chce się umówić się na kolejny termin do lekarza, będzie musiał mieć nowe skierowanie i ustawi się końcu kolejki. Dyrekcja WZSOZ rozważa też przypominanie pacjentom o wizycie za pomocą SMS-ów Nieobecność wpisana w kartę Inny pomysł na zdyscyplinowanie pacjentów ma Centrum Medyczne Aldemed w Zielonej Górze.– Przy zapisywaniu się na wizytę, pacjent jest dokładnie informowany o konieczności odwołania wizyty, jeśli nie może na nią przyjść. Mimo to zdarzało się, że na 30 osób zapisanych na dany dzień nie przychodziło aż 10. Dlatego wprowadziliśmy zasadę, że jeśli pacjent dwa razy nie stawi się na umówioną wizytę, adnotację o tym zamieszczamy w karcie pacjenta i niestety, ale odmawiamy przyjmowania go – mówi Wioletta Maruchniak z Aldemedu.Zastrzega jednak, że nie dotyczy to dzieci, kobiet w ciąży oraz przypadków nagłych, a sama zasada nie jest bezwzględnie przestrzegana. Jednak działa na sporą grupę pacjentów...
Cóż, trochę prawdy w tym jest....Ale swoją drogą wyobrażacie sobie przypominający sms od lekarza? hmmm...