Radość u małego dziecka jest bardzo naturalna . Dziecko potrafi cieszyć się z małych drobnostek a nawet całkiem bez przyczyny. A potem gdy dorasta jakoś wyrasta z takiej spontanicznej radości.. gdzieś nam się gubi po drodze.. stajemy się bardzo poważni, za poważni a gdy już się zestarzejemy możemy stać się naprawdę gburowatym staruszkiem..
Czy potraficie się cieszyć? Śmiać się z byle czego, z siebie samych, bez przyczyny? Kiedy śmialiście się tak aż do łez?