Tak mi się teraz pomyślało, że swojemu mężowi wdzięczna jestem bo wyciąga mnie z domu na spacery. Szczególnie teraz gdy pogoda raczej nie nastraja do spacerów i trudno się wybrać. Bo to i ubierania się więcej i parasole trzeba wziąć.
Ale gdy już uporam się z tym i wyjdę, to trudno mnie potem zagonić do domu.
I bardzo cieszę się, że postawił na swoje i mnie nie słuchał i zmusił do wyjścia z domu.
A jak u Was z tą wdzięcznością i za co?