Nauczyłam dziecko robic siku "na zapas", gdy wychodzimy z domu, wtedy nie ma problemu z sikaniem na mieście.
Kiedyś często korzystałam z kafejki internetowej przy Żubrze (Pekao) na Pilsudskiego. Było to jeszcze w czasach, gdy TP.SA miała tam swoją siedzibę, teraz jest tam punkt Orange i kafejki nie ma, a ja od 10 lat mieszkam na innej dzielnicy. Zdarzyło się 2 albo 3 razy w przeciągu roku albo dwóch, że musiałam skorzystac z ubikacji, pytałam panią z okienka, gdzie najbliższa ubikacja- udostąpnili mi ubikację dla pracowników TP. SA, tylko musiałam wyjśc z kafejki, wejśc drzwiami do innego punktu, tam już czekał ktoś po telefonie, żeby mnie zaprowadzic do ubikacji, bo wszędzie były wejścia na przepustkę. Można? Można. Tylko trzeba trochę dobrej woli. Każdy jest tylko człowiekiem. Nie wierzę, że pracownicy banku mieliby po premii, gdyby przepuścili matkę z dzieckiem do toalety, zwłaszcza, że w banku czasem są kolejki trwające do godziny, półtorej, a coś trzeba załatwic danego dnia i nie ma zmiłuj- trzeba swoje odstac.
Dunia (2016-11-20 14:59:00)
A mnie denerwuje, że nie ma toalet w Biedronkach i Lidlach. Wiele osób robi zakupy z dziećmi , a i starsi też częściej muszą korzystać z toalet. A tu niestety nie pozwalają skorzystać ze słuzbowych.
Też tak kiedyś myślałam, znalazłam się w sytuacji, że nie miałam gdzie zrobic siku, Jarot dobrze nie znałam, a na Wilczyńskiego były tylko butiki, Biedronka i Duet. No i tam była ubikacja, też się dziwiłam, że Biedronka taka wielka a ubikacji nie ma.
Ale to było zanim pracowałam w tym Duecie. Wytrzymałam tam 3 miesiące i sama zrezygnowałam. Było to z 10 lat temu. Toaleta dla klientów była, a jakże, nadal jest. Tyle, że wtedy był inny właściciel sieci, inne kierownictwo, inni ludzie w większości. Toaletę sprzatały kasjerki, bo pieniądze za etat sprzątaczki rozdzielili pomiedzy dłużej pracujące osoby. Kasjerki sprzątały w czasie pracy. pomiedzy obsługą klientów na kasie. Jeszcze był czas, że miały prywatne ubrania, swetry, bluzki. Zero fartucha do sprzątania, rękawice to nawet raz grube znalazłam, ale dziura była na palcu, to sobie odpuściłam. A kibel zarzygany przez klienta, pewnie jakiegoś pijanego studenta, albo bezdomnego tuptusia, nikt nie sprawdzał, kto tam wchodzi. Sprzątałam. Nie tylko kibel, także było sprzatanie placyku przed sklepem, zamiatanie, wyrzucanie petów z popielniczek. Ale gdy mi potem kazali isc na piekarnię kroic chleb, bo krojony się skończył, to odmówiłam i powiedziałam, co o tym myślę. Skoro przyjeta byłam na kasę, to za dodatkowe sprzątanie gówien i rzygów powinni mi też byli dac dodatek. Względnie sprzątac powinny były osoby, które ten dodatek dostały.
Nie widzę potrzeby, zeby w Biedronkach były ubikacje. Zakupy tam nie trwają godzinę, kolejki co najwyżej na 5-10 minut. A starsze osoby, jesli mają potrzebę częstszego korzystania z ubikacji, to powinny inaczej planowac dzień. Jak byłam w ciąży i sikałam częściej niż co godzine, to po prostu albo planowałam krótkie zakupy, albo tam, gdzie jest w okolicy ubikacja. I nie miałam problemu.
Mogłam nawet w pewnym czasie narysowac mapę dostepnych toalet w Olsztynie, miałam wszystko "obcykane" Od toytoyów po biblioteki :)
Co innego banki, przychodnie- tam powinna byc ubikacja, skoro czas oczekiwania nierzadko przekracza godzinę a jakiekolwiek wyjście na zewnątrz powoduje powrót na koniec kolejki.