A ja jestem innego zdania. Ludzie sie zmykaja w swoich malych swiatach, ze swoimi radosciami i problemami, tylko tych drugich tak jakby wiecej bo i wymagania w stosunku do zycia i siebie mamy wieksze. Niestety powoduje to wiecej przypadkow depresji, nerwic i czesto osamotnienie. Z perspektywy czasu i swojego zycia uwazam, ze kiedys bylo biedniej ale ludzie byli bardziej otwarci i szczerzy. Najwieksze zmiany widze po swojej rodzinie, jak sie wszyscy odsuneli, bo zazdrosci , bo zlosci, bo komus sie powiodlo, a innemu nie ... Jak babcia jeszcze zyla to jakos dbala o te stosunki, zeby o sobie nie zapomniec, a komunikowala sie rodzina glownie za pomoca listow i telefonow. A teraz mamy dostepne wszystko tylko co z tego jak na skapie np wszyscy sa niedostepni, bo tak zajeci praca, albo zmeczeni, ze ciezko o czymkolwiek porozmawiac. Najbardziej trudne jest dla mnie to , ze kiedys mozna bylo liczyc na bezinteresowna pomoc , czy wsparcie jak byl jakis problem, a teraz nikt nie chce sluchac o cudzych problemach, ludzie sa skoncentrowani glownie na sobie.
Ja absolutnie nie oceniam innych, ja sama tez zachowuje sie w ten sposob, bo nawet mieszkajac tutaj trafily mi sie ,,kolezanki,, co chetnie zajmuja sie grzebaniem w cudzym zyciu a potem zamieszczaja takie newsy na ulubionym portalu spolecznosciowym F, to jest ta nowoczesna forma plotek, i nie zapraszam juz do siebie takich falszywych przyjaciol. Jak sie tak zawiodlam po kolei na kilku osobach, jak rozinka dopiekla do zywego, to jakos tak automatycznie wytworzylam wokol siebie taki mur niedostepnosi, nawet nie bylam tego swiadoma ze to jest az tak widoczne. Po prostu chronie to co jest mi najcenniejsze, czyli moja rodzina.