Głośnie rozmowy telefoniczne w miejscach publicznych.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Do założenia tego wątku zmotywowała mnie dzisiejsza sytuacja na przystanku autobusowym i później w autobusie.
Dwie panie sprawiające wrażenie osób kulturalnych, eleganckich i dobrze wychowanych, prowadziły telefoniczne bardzo głośne i długie rozmowy . Właśnie na przystanku autobusowym i potem w autobusie.
Dowiedzieliśmy się o wielu sprawach rodzinnych , delikatnych i mniej delikatnych. Potem dowiedzieliśmy się, że pani chce wynająć mieszkanie. Rozmawiała telefonicznie z chętną osobą, wyłuszczając z detalami wszystkie warunki finansowe, adresem i wyposażeniem mieszkania.
Czy tylko ja mam opory przed takimi rozmowami telefonicznymi w miejscach publicznych?
Przecież to takie proste aby poprosić rozmówcę o telefon w innym czasie lub do niego oddzwonić gdy już będziemy w domu.
Nie tylko pani. Też nie lubię prowadzić rozmów w miejscu publicznym. Pomijając już to ,że hałas przeszkadza,to nie lubię by ktoś słuchał o czym rozmawiam.
Poza tym to kwestia naszej kultury osobistej.
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Też wiele razy byłam świadkiem głośnych rozmów w miejscach publicznych i nie rozumiem takich ludzi... Ja unikam takich sytuacji i jeśli ktoś do mnie zadzwoni to odbieram i mówię, że teraz nie moge rozmawiać i zadzwonię potem z domu... Nic trudnego...
Jeżdżę autobusami, pociągami i też mnie to razi i przeszkadza Wszystkiego można się dowiedzieć z takiej rozmowy Podane na talerzu Brak kultury to wszystko
Jeżeli ktoś do mnie dzwoni , to przepraszam i mówię, że odzwonię
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Jeżdżę autobusami, pociągami i też mnie to razi i przeszkadza Wszystkiego można się dowiedzieć z takiej rozmowy Podane na talerzu Brak kultury to wszystko
Dokładnie a co nas akurat obchądzą czyjeś problemy jak byśmy własnych nie mieli!
- Zarejestrowany: 01.10.2009, 10:38
- Posty: 4075
To staje się nagminne: na ulicy, w lokalu, w autobusie. Masakra. A szczytem jest sms-owanie w kościele albo w torebce dzwoni a właścicielka udaje ze to nie jej!
- Zarejestrowany: 06.01.2010, 15:15
- Posty: 112855
Oj, Wandziu, poruszyłaś ważny problem...Denerwuje mnie to, gdy w pracy z kimś rozmawiam, wchodzi kolejna osoba i nadaje przez telefon...Przeszkadza mi w rozmowie z klientem, rozprasza ludzi i jeszcze trzeba wysłuchiwać róznorakich problemów obcych ludzi...Dla mnie to brak wychowania. Nie każdy ma ochotę słuchać takich rozmów. Kultura nakazuje, aby swoja rozmową nie przeszkadzać innym.
- Zarejestrowany: 11.06.2010, 16:03
- Posty: 8329
Nie przeszkadza mi to
- Zarejestrowany: 07.06.2015, 17:53
- Posty: 1187
Ja też tego nie lubie :P a jeszcze ostatnio miałam taką sytuację - wsiadł taki Pan w podeszłym wieku czuć było od niego alkohol i jak odebrał telefon stwierdziałm, że musi mieć coś z głową - facet gadał - sorry krzyczał jaki to on jest zaje***, że wczoraj był na imprezie i wszystkie laski były jego - że do łożka poszedł z gośką, aśką, marleną aż potem wszystko zaczęło mu się motać - że ma super prace, że dom wille buduje, że dzisiaj znowu porywa gdzie małgośkę .. uwierzecie mi ja czułam się bardziej skrępowana od Niego choć nie wiem dlaczego :O - autobus pełen ludzi - wszyscy na niego patrzyli i spąglądali uśmiechając się do siebie - tragedia.
Mojemu partnerowi popsuł się głośnik w kom i czasami zdarzy mu się krzyknąć to od razu go uspokajam bo mi głupio :D - ja osobiście albo nie odbieram i oddzwaniam później albo odbieram i proszę by ktoś oddzwonił później :)
- Zarejestrowany: 26.05.2015, 08:54
- Posty: 3427
To chyba brak kultury i nic więcej.
- Zarejestrowany: 23.04.2013, 18:58
- Posty: 12534
ooooo nie ja w miejsach publicznych nie rozmawiam, bo nie lubię "ogłaszać" światu spraw osobistych. owszem odbieram telefon, ale mówie, że nie moge rozmawiać. kiedy jest to nieuniknione to ide gdzies w ustronne miejsce, gdzie nie ma żadnych osób.
osobiiście również nie znoszę jak ludzie bez żadnego skrępowania rozmawiają głośno i wygadują na zewnątrz rodzinne sprawy!
- Zarejestrowany: 28.04.2009, 13:58
- Posty: 66136
Hahah ludzie za duzo darmowych minut mają to gadają.. a poczytali by książkę jakąś czy co
- Zarejestrowany: 10.02.2016, 10:45
- Posty: 90
Mi ogółem też to nie przeszkadza ;-) Gorzej, jeżeli chodzi o sfery intymne wypowiadane tak, że wszyscy słyszą, to moim zdaniem lekkie przegięcie, ale dalej to jest tylko tych osób sprawa ;-)
- Zarejestrowany: 06.11.2014, 17:56
- Posty: 3250
Ja też tego nie lubie :P a jeszcze ostatnio miałam taką sytuację - wsiadł taki Pan w podeszłym wieku czuć było od niego alkohol i jak odebrał telefon stwierdziałm, że musi mieć coś z głową - facet gadał - sorry krzyczał jaki to on jest zaje***, że wczoraj był na imprezie i wszystkie laski były jego - że do łożka poszedł z gośką, aśką, marleną aż potem wszystko zaczęło mu się motać - że ma super prace, że dom wille buduje, że dzisiaj znowu porywa gdzie małgośkę .. uwierzecie mi ja czułam się bardziej skrępowana od Niego choć nie wiem dlaczego :O - autobus pełen ludzi - wszyscy na niego patrzyli i spąglądali uśmiechając się do siebie - tragedia.
Mojemu partnerowi popsuł się głośnik w kom i czasami zdarzy mu się krzyknąć to od razu go uspokajam bo mi głupio :D - ja osobiście albo nie odbieram i oddzwaniam później albo odbieram i proszę by ktoś oddzwonił później :)
To już duża przesada. Nie dość, że ten pan przeszkadzał wszystkim to jeszcze wprawiał ludzi w zakłopotanie. Nie podoba mi się jak ktoś głośno rozmawia przez telefon w miejscach publicznych i opowiada o swoich prywatnych sprawach. Nikogo one nie obchodzą, a w takim autobusie niestety człowiek nie ma wyjścia i musi wysłuchiwać tej rozmowy.
- Zarejestrowany: 26.11.2009, 22:06
- Posty: 4674
W tramwaju to zwykle wiszę na telefonie, gdy wracam wieczorem z pracy w tygodniu i Mama streszcza mi odcinek "Wspaniałego stulecia", zwykle wtedy z mojej strony wiele słów nie pada... ;)
W ogóle nie przeszkadza mi, że ktoś rozmawia na przystanku, czy w autobusie, o ile rozmowa nie jest krępujaca, czyli nie jest głośna ani intymna. Pewnych spraw nie da się odłożyc na później i ja to rozumiem. Sama, gdy rozmawiam na jakiś osobisty temat z Mamą czy Mężem (rozmijamy się często, więc zdarza się, że przez telefon rozmawiamy więcej danego dnia niż w domu), to staram się rozgladac, czy nikt nie słucha, odchodzę na bok, samą mnie to krępuje, żeby ktoś słyszał o czymś, co wolałabym zachowac dla siebie.
Mierzi mnie za to prywatne wiszenie na telefonie przy kasie... Oj, wyrwałabym nie raz taki telefon z ręki... Kasjerka się produkuje, uśmiecha, "dzień dobry" mówi, a taka babka wisi na telefonie i nawet nie spojrzy, bo "ona nie wie, co ma teraz zrobic, kolega męża ją widział i na pewno mu powie o Grześku, a ona ma za dużo do stracenia, musi to jakoś odkręcic, bo będzie musiała iśc do pracy, sama się nie utrzyma, może z Grześkiem zerwac?..."
Kolejka stoi, wszyscy czekają, bo pani nie płaci, wszystkim czas blokuje, a nie słyszy, co się do niej mówi. Ostatnio taką babkę klient wózkiem popchnął, to się dopiero ocknęła, że kilka par oczu na nią patrzy...
Kiedyś taka babka po zapłaceniu miała pretensje, że nikt jej o kartę lojalnościową nie zapytał. Kasjerka nie odezwała się. Nie zdążyła... Na babkę naskoczyło z pięc osób, że pytanie było, że tupet ma, że bezczelna i ludzi jak śmieci traktuje, bo wszyscy muszą na nią czekac...
Takie sytuacje mnie irytują.
Ale i w drugą stronę też- gdy wchodzę do osiedlowego, a tam sprzedawczyni wisi na telefonie i słychac, że o jakiejś sukience rozmawia, nie odkłada słuchawki na czas obsługi i nadaje do koleżanki...
Z tego powodu omijam sklep osiedlowy najbliższy mojego zamieszkania. I nie jest ważne, że ta sprzedawczyni już tam nie pracuje od dłuższego czasu, po prostu myslę, że skoro właściciel przez bardzo długi czas respektował takie zachowania, to dał przyzwolenie. I nic już nie zmieni mojego nastawienia, ani dużo niższe ceny, ani brak kolejek. Zachodzę tam raz w miesiącu po drobiazg. W zasadzie najcześciej po bilety, teraz już wszyscy mamy sieciówki, to i po to już nie będe zachodzic ;)