Nigdy nie uskarżałam się na nudę. Takie miałam i mam rozrywkowe życie. A stresów miałam ogrom. I był okres w moim życiu gdy musiał mi pomóc lekarz specjalista i długotrwałe L-4 a potem renta.
Teraz gdy jestem na zasłuzonej emeryturze umiem oddzielać sprawy ważne i ważniejsze. A głupotami nie zawracam sobie głowy. Nie powiem są noce gdy błahostki nabierają ogromnych rozmiarów. Ale z pierwszymi promieniami słóńca i obowiązkami zapominam o tym.
Stres nie bierze się z nudy ale z nieumiejętnością i niemożliwością radzenia sobie z kłopotami.
Gdy problemy rozwiążemy, to i stres znika. Chociaż zdarza się, że nie zawsze. Ale wówczas trzeba zwrócić się po pomoc do lekarza. I wszystko będzie OK.