U mnie z rana ruszyła pewna sprawa.. Wszystko dzieje się błyskawicznie, głowa pęka od natłoku myśli...
Jak to wszystko ogarnąć?
Czy macie czasem takie dni, gdzie sprawy przyjmują błyskawiczny obrót, nie znacie rezultatu swoich działań, nie można go nawet przewidzieć...
Poddajecie sie temu biernie, czy staracie się jakoś ogarniać, naprowadzać na właściwe tory, zwalniać? Czy może spokojnie czekacie, aż wszystko się uspokoi bez Waszego udziału?