Sytuacja taka: wpada do domu mąż i oznajmi " pakuj dzieci i siebie ,tylko najpotrzebniejsze rzeczy -rano wyjeżdżamy do Kaliforni"...
Jak reagujecie ?
Mi nawet ciężko wyobrazić sobie taką sytuację ,że z dnia na dzień mam zostawić wszystko i zacząć coś nowego ,spróbować nieznanego . Nie lubie podejmowac decyzji nagłych ,gdzie muszę zostawić np.niepozałatwiane sprawy i ruszać w drogę. Opornir rozstaję się z miejscem ,do którego przywykłam ,wiążą mnie wspomienia ,sentymenty,refleksje itp.
Jednak są ludzie ,którzy podążają za nieznanym ,nowym i wszystko lubią zmieniać mimo ,że nie zawsze ,te zmiany wychodzą na dobre . Jednak nie lubią zagrzewać długo jednego miejsca ,bo twierdzą ,że życie to przygoda i musi trwać .
W jaki sposób Wy podchodzicie do takich zmian ?
Rzucacie wszystko i poddajecie się chwili ,wszystko stawiajac na jedną kartę bez pomyślenia o konsekwencjach ? może jednak wszystko solidnie rozważacie i dopiero podejmujecie słuszne decyzje i osiągnięcie kompromisu ?