Ja mam podobnie, tyle, że nie z kurierem ale z listonoszką. Nie chce się jej wjeżdżać w naszą uliczkę, to zostawia wszystkie przesyłki u Teściów, którzy mieszkają przy głównej drodze. Denerwuje nas to mocno, bo praktycznie cały czas jesteśmy w domu, a w razie czego mamy skrzynkę na listy, gdzie można zostawić awizo. Teściowej też nie zawsze chce się przyjść od razu i nieraz przesyłki leżą u nich po kilka dni, nim je nam dostarczy. Że już nie wspomnę, że czasami przynosi nam otwarte listy (otworzone niby przez pomyłkę) a jak przynosi każdą paczkę, to się trzeba spowiadać a co to kupiłam a po co a na co a ile zapłaciłam... Grrr, nie znoszę tego i często podaję adres moich rodziców (którzy też mieszkają rzut beretem - i w sumie tam jestem jeszcze zameldowana) - tam przynajmniej nikt nic nie otworzy i zaraz mam telefon, że coś przyszło.
Listonoszki nijak dorwać nie możemy, żeby z nią pogadać. Na poczcie też nic nie są w stanie wskurać, jedynie skargę pisemną przyjąć ( a też nie chcemy kobiecinie zaszkodzić, chcemy porozmawiać po dobroci najpierw). Już ostatnio wpadłam na pomysł i wysłałam do męża list polecony. Pomyślałam, że polecony to już musi doręczyć osobiście. Ale jak się okazało, polecone rozwozi inna listonoszka i lipa. Niby miała koleżance przekazać ale chyba zapomniała, bo listy wciąż przychodzą do Teściów...