Czy istnieje w ogóle pojęcie "dobry fachowiec"? Gdzie go szukać? W Internecie? Z polecenia? Czy naprawdę na wszystkim trzeba się znać, żeby nie zostać oszukanym???
Mieliśmy w ostatnim czasie mnóstwo ekip budowlańców różnego pokroju i kalibru. Większość z polecenia szwagra, który budował się kilka lat wcześniej.
Facet od płytek - z którego szwagier był mega zadowolony - u nas się nie wykazał. Do tej pory się zastanawiamy nad zrywaniem płytek w łazience, bo patrzeć na wykonanie nie możemy. Facet pracował u nas bez umowy, żadnych faktur - więc nijak go pozwać nie możemy nawet.
Elektryk - też z polecenia - pożal się Boże Mieszkamy tu pół roku a do tej pory musimy go wzywać na "poprawki"...
No ale "najwybitniejszym" okazał się stolarz od schodów! Zamówiliśmy u niego porządne, ażurowe, dębowe schody, z wstawkami ze stali nierdzewnej. Cena - szokująca każdego, bo prawie 20 tys zł. Już pomijając fakt, że umowa podpisana w maju a "odbiór" schodów miał być 29 sierpnia. Dużo nerwów nam pan spsuł, nim doczekaliśmy się w ogóle rozpoczęcia u nas prac. Pan zaczął w ten poniedziałek (29 września - czyli miesiąc po terminie widniejącym w umowie!)... Pomijając już fakt, że po dwóch dniach prac pan zniknął na kolejne dwa dni (zabierając wcześniej wszystkie narzędzia i ubrania robocze - co dla nas oczywistym było, że był w tym czasie na innej "robocie")... Wczoraj znów się pojawił, trochę podgonił z "robotą" i w miarę nas uspokoił. Do czasu, kiedy wczoraj wieczorem Mąż przyjrzał się schodom. Okazało się, że schody, które miały być w całości lite dębowe, część stopnic i tzw policzki mają oklejone okleiną (dębowym, naturalnym, kilku mm obłogiem - ale w środku - nie wiadomo co!. Mąż myślałam, że na zawał mi tu zejdzie, całą noc spać nie mógł, tak się zdenerwował...
Pan ma bardzo dobre opinie, ma tytuł mistrza stolarskiego, ma super stronę internetową i mnóstwo zdjęć ze swoimi dziełami (bo schody naprawdę dech zapierają - istne dzieła sztuki!). Tylko dlaczego próbował nas oszukać??? Pan właśnie się pojawił i rozmawia z Mężem. Wziął wszytsko na klatę, przyznał się, że rzeczywiście część stopnic jest oklejona dębowym obłogiem, nie potrafił wyjaśnić dlaczego tak zrobił. Jak dla nas to jest ewidentna próba oszustwa. Mąż się orientował w cenach schodów z litego drewna a takich z okleiną (których nawet nie można w przyszłości wycyklinować - co mając dwójkę dzieci i dużego psa - jest dla nas istotne!). Cena jednego stopnia z litego drewna dębowego może być nawet trzy razy droższa niż takiego najtańszego, oklejonego dębowym obłogiem.
Cieszę się tylko, że Mąż był w domu i to zauważył. Ja bym nie rozpoznała, nie znam się na drewnie :-( Zapłacilibyśmy jak za lite drewniane schody i byłaby przykra niespodzianka, gdybyśmy próbowali je w przyszłości wycyklinować.
Po takim renomowanym fachowcu nie spodziewaliśmy się czegoś takiego! Firma rodzinna, działająca od 1983.
Pan obiecał, że wymieni do przyszłej środy "oszukane" stopnie. Ale niesmak pozostał!