A ja przeżyłam dziś horror. Rano włączyłam TV a tam wiadomość o wypadku. A tej nocy miał wracac Mateusz. Dzwonię: a jego tel.- sygnał zajęty-przez kilka godzin. Po powrocie miał napisać na NK, ale jak pech to pech. Nie otworzył mi się komputer. Automat poinformował, że błąd na discu. "Naprawiało się" 3 godziny. Wiadomości nie było. Chociaz wyjaśniło się, że ten autokar jechał do Niemiec (a nie z Niemiec), mimo wszystko denerwowałam się. Jak się okazało jechali 2 dni (z 9 godzinną przerwa w Monako) i w Gdańsku byli o 6 rano. Telefon się zepsuł (spadł) a jak wrócił to poszedł spać. Wcześniej zadzwoniłam do organizatora i dowiedziałam się,że dojechali do domu. Co się strachu najadłam to moje. Nie życzę nikomu i współczuję rodzinom zmarłych i rannych.