Z jednej strony pracodawcy nie powinno interesować życie osobiste pracownika, ale z drugiej strony... kobiety same są sobie winne za takie pytania. Na rozmowie kwalifikacyjnej oświadczają, że są dyspozycyjne, a w rzeczywistości okazuje się, że planują dziecko i przez następne 2 lata są nieobecne w pracy. Ja już coś takiego przerabiałam w pracy to wiem, że jest to spory kłopot dla pracodawcy.
W Polsce utarło się, że ciąża = zwolnienie lekarskie. Jest w tym trochę winy samych kobiet (po co chodzić do pracy jak i tak dostanę 100% wynagrodzenia) i lekarzy, którzy bez mrugnięcia okiem wypisują zwolnienia.
Jeśli same kobiety okazują się nie fair w stosunku do pracodawców, to nie dziwmy się, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej padają takie pytania.
Kiedyś praca była o wiele cięższa, ale żadna kobieta nie spędzała prawie całej ciąży na L4. No cóż czasy się zmieniły tylko czy poszły w lepszym kierunku?