W "dawnych" czasach nie szukałam pracy, po liceum praca znalazła mnie. Najpierw przez 3mce byłam sekretarką w pewnym zakładzie, był to okres próbny i absolutnie praca ta mi nie odpowiadała i po tym okresie bez żalu zrezygnowałam. Pewnego dnia dowiedziałam się, ze ktoś mnie poszukiwał w sprawie pracy. Mieszkałam pod innym adresem. Dowiedziałam się kto o mnie wypytywał (małe miasto,wszyscy się znają) i dowiedziałam się, że potrzebna jest bibliotekarka w gminnej bibliotece w sąsiedniej wsi. "Zareklamowała" mnie bibliotekarka z miejskiej biblioteki, gdzie byłam stałą czytelniczką. To było coś dla mnie. W trakcie pracy ukończyłam najpierw średnie następnie wyższe studia w zakresie bibliotekarstwa. Po kilku latach przeniosłam się do biblioteki szkolnej. I tak minęło, nie wiedzieć kiedy, 35 lat i czas na emeryturę. Nadal społecznie prowadzę bibliotekę parafialną i tak całe życie jestem wierna KSIĄŻCE!
Teraz o pracę jest trudniej a pracować zgodnie z wykształceniem i zainteresowaniem wręcz niemożliwe. Już martwię się o syna, czy będzie robił to co go interesuje.