Feministka Katarzyna Bratkowska w jednym z programów telewizyjnych ogłosiła, że w wigilię Świąt Bożego Narodzenia podda się aborcji. - Kwestia tego, czy jestem, czy nie jestem w ciąży w sensie biologicznym i czy ją dosłownie przerwę, czy też nie, jest sprawą drugorzędną – powiedziała, komentując swoją deklarację.
Zdaniem Bratkowskiej, jej zapowiedź o tym, że pozbawi życia nienarodzone dziecko, jest manifestem politycznym. Twierdzi, że polskie prawo jest absurdalne, bo jeśli będzie chciała, to może dokonać aborcji wbrew zakazowi.
- Jeżeli postanowię przerwać ciążę, to w praktyce nikt nie może mnie zmusić do zmiany decyzji. Nawet, jeżeli podam datę aborcji. Jedyną rzeczą, do której zmusza mnie polskie prawo, to dokonanie niebezpiecznej aborcji przeprowadzanej w podziemiu – powiedziała feministka.
Bratkowska nie chce jednak powiedzieć, czy jest w ciąży „w sensie biologicznym”. Jej zdaniem, deklaracja, że dokona aborcji to deklaracja polityczna i sprzeciw wobec, jak twierdzi, „absurdalnego przymusu rodzenia, który wcale nie ogranicza liczby aborcji, a tylko obniża poziom zabiegów i naraża zdrowie i życie kobiet”.
Bratkowska zadeklarowała, że chce odebrać życie nienarodzonemu dziecku w wigilię Świąt Bożego Narodzenia. Jak stwierdziła, tak będzie „weselej”.
Źródło: rp.pl
Zapraszam do dyskusji.