Co do wpadek a właściwie wypadków to miałam pod koniec swojej pracy. Dwa razy wyłożyłam się jak długa - raz pod drzwiami gabinetu dyrektora "pędząc" do niego powiedzieć, że telefon ma a że podłoga była tylko zmyta to wiadomo... poślizgnęłam się upadłam na tzw. ryj i pod same drzwi gabinetu dojechałam, które były otwarte bo dyrektor z wicedyrektorem siedzieli sobie i kawkę pili... Wyskoczyli z niego, jak oparzeni i w krzyk czy nic mi nie jest... Co mogłam powiedzieć, mówię, że nic ale ręka i kolano to czasami i dzisiaj pobolewa od tamtego upadku.
Drugi podobny miałam, jak zachciało mi się do WC, otworzyłam drzwi sekretariatu i już miałam iść w kierunku WC i jak się nie poślizgnę ponownie na mokrej podłodze korytarzu i runęłam jak długa... Dobrze, że już młodzieży w szkole nie było bo by z tego ubaw niezły mieli... Tym razem to ucierpiała druga ręka i drugie kolano - oczywiście odczuwam to do dzisiaj... bo ja taka "pracuś" byłam, że do lekarza nie poszła bo po co... Trzeba pracować... A teraz nie raz kolana i dłonie mi dokuczaja...