OKAZJA # 1 – na poprawę nastroju
Moja koleżanka Kaśka wraca z rozmowy z szefem. Wygląda jak zbity pies. Wzrok smutny, o wyrazie twarzy nawet nie wspomnę. W ręce trzyma kartkę papieru A4.
- I co jak było? – Pytam ze współczuciem.
- Wywalił mnie! Jak to dyplomatycznie ujął – firma jest w finansowym dołku i jest zmuszony ciąć etaty… i odciął mnie, bo jestem najmłodsza stażem. – Odpowiada ze łzami w oczach Kasia.
- O kurcze tego się nie spodziewałam. I co zrobisz? Dał Ci miesięczne wypowiedzenie?
- A ja się spodziewałam. Widzę, że w firmie nie dzieje się najlepiej. Niech to szlag!
- Ale masz wypowiedzenie? – Dopytuję
- Tak, miesięczne. Wszystko zgodnie z KP.
- Nie smuć się. Jestem pewna, że coś znajdziesz.
- O tak. Najszybciej coś słodkiego. Masz jeszcze te Torciki z Goplany?
- Jest jeszcze kilka. – Odpowiadam i wyciągam z szuflady opakowanie słodkości.
Kasia sięga do torebki. Wyciąga pierwszy Torcik i zjada. Potem drugi, trzeci, czwarty…. Gdy wkłada ostatniego do ust, mówi z pełną buzią:
- Chrzanić szefa, chrzanić figurę… nie ma to jak dobre „co nieco” na poprawę nastroju. W depresję wpadnę jutro, a dziś zamierzam się opychać Torcikami, tak długo, aż mnie zemdli!
OKAZJA # 2 – na przekazanie nieprzyjemnej wiadomości
Żona wraca do domu lekko zdenerwowana. Mąż siedzi na kanapie i czyta gazetę. Żona zerka na niego, aby sprawdzić w jakim jest humorze.
- Jak Ci minął dzień kochanie? – Pyta ciepło.
- Dzień jak co dzień. Mnóstwo harówy, upierdliwi klienci i pewnie z wypłatą będzie poślizg. – Beznamiętnie odpowiada mąż nadal pogrążony w lekturze.
- Za minutkę będzie obiad. Tylko trochę podgrzeję zupę. Czy masz ochotę na deser?
- Deser? – Z zainteresowaniem pyta mąż. – Przecież ostatnio oznajmiłaś mi, że przechodzimy na dietę i w naszym domu nie będzie już nic słodkiego.
- No tak, ale wiesz czasami dobrze jest podnieść sobie poziom cukru we krwi.
Mąż podejrzliwie spojrzał na żonę, ale nie skomentował jej słów, tylko zabrał się do konsumowania obiadu. Po posiłku usiadł na fotelu i zobaczył jak żona przynosi mu kawę i paczkę Torcików Goplana. Zaskoczony patrzy na żonę, a ona z uśmiechem pyta:
- Kochanie możesz mi wytłumaczyć jak ważny jest kołpak w samochodzie?
- Kołpak? – Zapytał mąż. – A dlaczego chcesz to wiedzieć?
- A bo dzisiaj spierałyśmy się w kawiarni z dziewczynami, bez jakich części samochód może się obejść i ja powiedziałam, że bez kołpaka. – Odpowiada żona podając swemu ukochanemu jednego z Torcików
- Tak, bez kołpaka auto może się obejść – odparł mąż.
- A bez spojlera?
- Też.
- A bez lusterka?
- No wiesz lusterka być powinny. – Odpowiada mąż wkładając następną słodkość do ust. – Choć jeśli braknie jednego, to też można jeździć.
- A bez bocznych drzwi? – Nadal drąży temat żona.
- Jeśli jest fotel i pasy to też można jeździć, choć nie po drogach, bo to grozi mandatem.
- A bez świateł?
- Światła są obowiązkowe, ale…. Nie rozumiem dlaczego mnie o to wszystko pytasz? – Ze zdziwieniem odparł mąż wkładając już chyba piąty Torcik do ust.
- Bo widzisz… miałam dzisiaj mały „drogowy incydent” – Szybko odpowiada żona. – To nie było nic poważnego. Po prostu musimy kupić nowy kołpak, spojler, lusterko, boczne drzwi i przednie światła, ale…
- Co! Zniszczyłaś mój samochód! – Zawołał mąż wstając z fotela.
- Może Torcika kochanie? Nie zniszczyłam niczego. Spróbuj tego, jest pyszny orzechowo-czekoladowy. Miałam tylko lekką stłuczkę. Prawda , że jest pyszny? Po prostu rozpływa się w ustach. A i dostałam mandat, ale kredytowy, więc się nie martw, sama za niego zapłacę… i zapłacę za następną paczkę tych słodkości, czyż nie są wspaniałe? Po prostu niebo w gębie! Zgadzasz się ze mną kotku?
- Tak zgadzam się… są pyszne…