Witam.
Proszę od odpowiedź na moje pytanie.
Kilka dni temu na moje podwórko przyszedł syn sąsiadów (11 lat). Mieszkam na wsi. Rodzice chłopca nie interesują się tym, co ich dziecko robi gdy wychodzi z domu i gdzie jest. Mam na podwórku psa, mieszańca, w typie boksera. Przebywa w kojcu, zrobionym z metalowej siatki i prętów (wieczorem jest wypuszczany na podwórko). Podczas pobytu na moim podwórku syn sąsiadów podszedł do mojego psa (będącego w kojcu) i zaczął go drażnić, machając ręką między prętami i powtarzając jego imię. Dwa razy powiedziałam chłopcu, żeby przestał, bo pies go ugryzie - po moim drugim ostrzeżeniu chłopiec odwrócił się do mnie i powiedział "jakoś mnie nie ugryzł", po czym znów włożył rękę między pręty i wtedy pies go ugryzł. Na wewnętrznej stronie dłoni miał ranę (ok. 4cm). Odprowadziłam chłopca do domu i przedstawiłam jego matce sytuację. Rana wymagała zaopatrzenia medycznego, więc matka pojechała z synem do szpitala - dałam im książeczkę zdrowia psa z kwitkiem od szczepienia p/ciw wściekliźnie. Po dwóch dniach ta kobieta dostała telefon, że szpital zgłosił sprawę do sanepidu i będę musiała oddać psa na obserwację. Nie rozumiem dlaczego ja zostałam obciążona konsekwencjami tego zdarzenia, pies był zabezpieczony, dziecko było pozbawione kontroli rodziców a ja ostrzegałam go, że pies może go ugryźć. To dziecko nadal się bawi gdzie chce, rodzice nie mają nad nim kontroli a ja muszę ponosić konsekwencje tej sytuacji, chociaż zupełnie nie poczuwam się do winy. Stąd moje pytanie - czy muszę oddawać psa na obserwację? Będę wdzięczna za odpowiedź!