Sonia (2013-01-03 20:37:48)
lisek_urwi sek (2013-01-03 20:33:14)
Kochane, kochane. Mieliśmy kotkę Pitę jak siedziałam w domu (ciąża szef mnie w 3mc wywalił na zwolnienie), to ją rozpieszczałam, tuliłam na kolankach trzymałam. Potem do domu wróciłam z Urszulką i się zaczęło.... strasznie była zazdrosna, robiła rózne numery (coś czego nigdy wcześniej nie robiła) np. posunęła się do zrobienia kupy do umywalki, nasikania mi do nowych butów, na książki (weszła na regał) ręce mi opadły jak skoczyła na Urszulkę i oddałam ją w dobre ręce. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, ale nie dawałam rady nerwowo.
Znam podobny przypadek, ale nie z dzieckiem... Siostrzeniec bardzoi lubił psotować się kotu./... No i kot go pozbadł. Sikał mu w buty, na łózko, podarł koszulkę;) Odpłacił pieknym za nadobne:L) Nikomu więcej z domowników tego nie robił:)))
Myśmy Kitty wzięli ze schroniska, nie mając pojęcia jak była wychowywana wcześniej. Do wakacji mieliśmy proces adaptacyjny że tak powiem:
- sikanie do butów Grześka, w okolice moich butów (Dośki o dziwo nie ruszała), sikanie do wanny, na poduszkę w jej mieszkanku, załatwianie się w łazience i podrapanie mi całej firanki z haftem, że o rozwaleniu dwóch doniczek (jednej tak jakby niechcący) nie wspomnę.
Oj... czego myśmy nie robili, żeby przestała... żadne kulturalne sposoby nie działały. Dopiero metoda szokowa zastosowana przez Grześka gdy my byłyśmy z Dośką na wyjeździe poskutkowała. Teraz wprawdzie jest nieufna do Grześka, ale nie tylko podczas tego wyjazdu przytyła i to solidnie, to jeszcze przestała mieć takie fochy (gorsze miała tylko przy rujce, ale po sterylizacji w schronisku wszystko minęło). Teraz funkcjonujemy w miarę zgodnie - czasem tylko dostaje szmyrgla i potrafi skakać pionowo do wysokości mojej klatki piersiowej i biegać a raczej latać.