Mieszkam w bloku przed którym rosną 4 drzewa. Jarząb szwedzki interesuje mnie najbardziej ale ogólnie marzę, by wycięli wszystkie. Nie mam pojęcia ile mają lat (ok 20 na pewno). Teren należy do wspólnoty jednak wiem, że zgodę uzyskać i tak trzeba. Wiem, że udałoby mi się zebrać wiele głosów za wycinką od rodzin z 2 bloków.
Drzewa te nie stanowią o walorach dekoracyjnych tego miejsca - wręcz przeciwnie, mocno je szpecą. Są niewielkie, zaniedbane. Jesienią mamy problem z ogromem spadających liści, wiosną i latem zacieniają mieszkania na parterze i lekko pierwszym piętrze, przez co w pokoiku moich dzieci jest strasznie ciemno i niemiło. Najgorzej jednak jest zimą. Nie zrozumie mnie nikt, kto nie miał do czynienia z kawkami (sama bym nie uwierzyła, że to tak dokuczliwe ptaszydła). Przesiadują gromadnie na tych drzewach - jest to ich miejsce noclegowe i nie miałabym nic przeciwko (inni mieszkańcy także), gdyby spały grzecznie. Pomijam już odchody. Przyzwyczaiłam się do mycia auta 2x w tygodniu i zawsze mam ze sobą chusteczki i płyn do szyb. Jednak chodzi o hałas jaki robią. Wystarczy że zaskrzeczy jedna to potem rozprzestrzenia się i każdy okaz musi dodać kilka wrzasków od siebie. To naprawdę OKROPNY hałas. Od 4.00 rano tak się wydzierają. Dzieci mi dziś obudziły o 5.00 Mam ich dość!!!
Pomóżcie. Gdzie dzwonić, pisać? Komu zanosić pisma czy też petycję? Mieliście do czynienia z pisaniem prośby o wyrażenie zgody na wycinkę?