Ostatnio rozmawiałam z kuzynką (znacie jej historię, pisałam o tym jak straciła Męża zaledwie 3 miesiące po ślubie), mówiła, że denerwują ją ludzie, którzy nie doceniają tego co mają, nie potrafią się cieszyć zwykłym, codziennym życiem, tą monotonią, drobnym sukcesem, obecnością bliskiej osoby. Drażni ją jak ktoś tylko narzeka, bo np. Mąż nie wyniósł śmieci, bo zapomniał. Ona twierdził, że swojemu Mężowi wybaczyłaby wiele, byle tylko mieć go przy sobie...
Jej historia sprawiła, że inaczej spojrzałam na życie, umiem cieszyć się każdym dniem i z pokorą przyjmuję kłopoty dnia codziennego...
A jak jest z Wami? Doceniacie to co zesłał Wam Bóg?