Chcę się Wam do czegoś przyznać. Dziś przyszła do mnie paczka z puzzlami dla córeczek, które mają być prezentem na 6 grudnia! Mąż się ze mnie śmieje i zupełnie nie rozumie. On wszystko odkłada na ostatnią chwilę...
Nie wiem co będzie za miesiąc czy dwa. Nie wiem czy będę miała czas na szukanie prezentów (a nie chcę kupować byle czego), nie wiem czy będziemy mieli wystarczającą ilość pieniędzy... Poza tym czuję się bezpieczniej, gdy w szafie mam ukryte drobne upominki na różne okazje. Czasem się przydały, np. gdy wpadła do nas niezapowiedzianie koleżanka z dzieckiem i miała upominki dla naszych pociech... My także mieliśmy
Poza tym teraz można kupić wszystko w "normalnych" cenach... no i te tłumy ludzi, kolejki na poczcie, zgubione przesyłki... To nie dla mnie! Za duży stres.
Jak jest z Wami? Kupujecie wszystko na ostatnią chwilę, czy też lubicie spać spokojnie wiedząc, że prezenty czekają w bezpiecznym miejscu...?