Wczoraj oglądałam program o leku przeciwwymiotnym, przeciwbólowym, usypiającym i hipnotycznym, "stworzonym" przez chemików z Chemie Grunenthal z RFN w 1953 roku.
Straszny dokument... Myślałam dotychczas, że na tak wielką skalę nieszczęść ludzi miały wpływ jedynie katastrofy (wycieki ropy, skażenia radioaktywne itp). Nie sądziłam, że dowiem się jeszcze o takich statystykach i dziwię się sobie tym mocniej, bo nie wiem jak w tej niewiedzy żyłam przez 27 lat...
Talidomid (nawet jedna tabletka) zażyty przez kobietę ciężarną (szczególnie w pierwszych 50 dniach ciąży) miał silne działanie mutagenne na DNA płodu. Był lekiem stosowanym bez recepty. Zarejestrowany został w ponad 50 krajach, pod różnymi nazwami handlowymi (Talimol, Kevadon, Nibrol, Sedimide, Quietoplex, Contergan, Neurosedyn, Distaval i wiele innych).
Do roku 1960, w którym stwierdzono niepożądane działanie leku - pokrzywdzonych zostało ok 15 000 ludzkich płodów. 12 000 zostało donoszonych i urodzonych jako dzieci z wadami genetycznymi. Pierwszy rok życia przeżyło ok 8 000 i większość tych ludzi żyje do dziś. Mutacje obejmują głównie kończyny. Zarówno ręce jak i nogi mają liczne deformacje, lub po prostu ich brak. Ludzie ci sami nazywają siebie "talidomerami"
Wiedzieliście o tym już wcześniej?
Po programie poświęciłam chwilkę na przemyślenia. Ogarnął mnie wielki lęk i jednocześnie radość - mam zdrowe dzieci! Przecież nikt nie testuje leków na ciężarnych, bo to wbrew etyce... Jednak są sytuacje, że w trakcie trwania ciąży kobiety zmuszone są przyjmować różne leki dla dobra swojego lub dziecka... Wystraszyłam się, bo przecież za kilka lat może się okazać, że lak który jest obecnie popularnym i ogólnie dostępnym może wywoływać jakieś przeraźliwe w skutkach choroby... Nigdy wcześniej o tym nie myślałam. Mając w ręku receptę czułam się pewnie - bo przecież jestem pod opieką...
Pisząc tego posta podpierałąm się wiedzą zgromadzoną na wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Talidomid