-
1
usunięty użytkownik
2009-09-29 18:00:38
29 września 2009 18:00 | ID: 57530
mój mąż przyszadł na gotowe, ale poprzedni partner musiał skonsumowac kilka niewypałów kulinarnych, prawie surowy kurczak, przypalone schabowe( tak nawiasem żal mi go nie jest bo nie czuł smaku bo był po piwku,jego strata mój zysk, teraz przynajmniej umiem gotowac)
-
2
usunięty użytkownik
2009-09-29 19:45:49
29 września 2009 19:45 | ID: 57541
a mi samkowało - smakuje - i bedzie smakowac (ale chyba nie mamy wyjścia) :PPP
ale to miłe , z epotraficie sie przyznać do tego :)
Ja jestem bardzo zadowolony z kuchni mojej "perełki" smakuje mi, a i upodobania kulinarne są prawie takie same ( dlaczego prawie - bo ja lubię zupkę "czerninę" - a moja żonka niestety nie :( ) - jednak jestem w stanie z tego zdania zrezygnowac :)
-
3
usunięty użytkownik
2009-09-29 19:55:03
29 września 2009 19:55 | ID: 57542
Zdarzyło się coś przesolić albo za bardzo opieprzyć. Kiedyś ugotowałam zupę królewską, pyszna w zamierzeniu... nie wiedziałam, że po ugotowaniu trzeba przykrywkę uchylić, żeby odparowało i wystygło. Rano garnek zupy był do wyrzucenia - skwaśniała.
Metodą prób i błędów... do perfekcji dochodzi się powoli
-
4
usunięty użytkownik
2009-09-29 20:23:30
29 września 2009 20:23 | ID: 57565
my po pierwsze mieszkaliśmy razem przez dwa lata przed ślubem a po drugie od 15 roku życia gotowałam w domu, więc może i one były pierwsze ślubne ale nie moje pierwsze, ani nie pierwsze nasze :)
a dokładnie pierwsze ślubne to jedliśmy w Zakopcu w podróży poślubnej... oczywiście nie ja gotowałam :)
-
5
usunięty użytkownik
2009-09-29 20:36:24
29 września 2009 20:36 | ID: 57576
kilerem dla początkującej w kuchni żony nadal chyba jest rosół- trzeba mieć swój patent żeby nie był mętny itp. Ja nie pożałowałam pieprzu i włosy dęba mi stanęły kiedy zobaczyałm dno garnka :P
-
6
usunięty użytkownik
2009-09-29 20:51:40
29 września 2009 20:51 | ID: 57586
marteczka napisał 2009-09-29 20:36:24kilerem dla początkującej w kuchni żony nadal chyba jest rosół- trzeba mieć swój patent żeby nie był mętny itp. Ja nie pożałowałam pieprzu i włosy dęba mi stanęły kiedy zobaczyałm dno garnka :P
pod tym wzgledem miałam dobre wejście - mój ślubny nie jadał rosołu dopóki nie spróbował mojego...
-
7
usunięty użytkownik
2009-09-29 20:53:04
29 września 2009 20:53 | ID: 57588
a własnie "czarnine " - serwujecie ? swoim mężom (partnerom)
-
8
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:00:03
29 września 2009 21:00 | ID: 57590
Ja podobnie jak Kasia gotuję od szkoły podstawowej i przed ślubem 2 lata razem mieszkaliśmy więc moja kuchnia nie była mu obca a że smakuje to widać po nim hehe :) i wśród znajomych też się chwali że jego żonka super gotuje :)
-
9
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:00:54
29 września 2009 21:00 | ID: 57591
sopel napisał 2009-09-29 20:53:04a własnie "czarnine " - serwujecie ? swoim mężom (partnerom)
mój mąż by tego nie przęłkną ja zresztą też nie ale mam kolegę który uwielbia czarninę :)
-
10
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:05:17
29 września 2009 21:05 | ID: 57593
sopel napisał 2009-09-29 20:53:04a własnie "czarnine " - serwujecie ? swoim mężom (partnerom)
a to chyba żeby przestał smolić cholewki a nie już po ślubie - nauczę się jak bedę miała córkę to jej absztyfikantom zaserwujemy :)
-
11
Marcin1984
Zarejestrowany: 22-09-2009 11:00 .
Posty: 2879
2009-09-29 21:09:03
29 września 2009 21:09 | ID: 57597
a w moim małżeństwie jest na odwrót i to ja gotuję. Moja żona się nie skarży, więc chyba jest ok :-)
-
12
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:30:57
29 września 2009 21:30 | ID: 57618
oj "mamo T. " - przecież z wisienkami w oczcie jest super :) - samo Warmińskie jadło . :)
no cóż nie wszyscy lubią jednak regionalną kuchnię - a co u Was, jest serwowane z regionalnego jadlospisu?
czy serwujecie coś specjalnego od prababci?
-
13
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:35:51
29 września 2009 21:35 | ID: 57624
wiesz jak ja na tym śląsku siedzę to jeszcze nie znaczy że śląskie jadam z dziada pradziada... bo ja kurcze w 75% góralka jestem - u mnie w domu jada się takie coś jak zupa chrzanowa... nic innego wyjatkowego nie przychodzi mi do głowy. może dlatego, że dla mnie jest to normalne :) Małżonek jak pierwszy raz tej chrzanówki próbował to taaakie oczy zrobił. ale posmakowało.
-
14
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:39:48
29 września 2009 21:39 | ID: 57631
a ja lubię chmielową ale też na "ch" - zawsze coś :)
kiedyś sluszalem o "świątecznej kutii" i jak mama zrobiła samkowała ale nie na długo :)
chyba czas na nowy post odnośnie regionalnych potraw
:)
-
15
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:42:01
29 września 2009 21:42 | ID: 57634
kutia raz jadłam - tak samo jak śląskie makówki - dla mnie żadna rewelacja... jakoś w BN wolę potrawy rybne :)
-
16
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:44:38
29 września 2009 21:44 | ID: 57639
sopel napisał 2009-09-29 20:53:04a własnie "czarnine " - serwujecie ? swoim mężom (partnerom)
Sopel, Ty jesteś żądny krwi! Wampiryzm z Ciebie wychodzi!
-
17
usunięty użytkownik
2009-09-29 21:51:51
29 września 2009 21:51 | ID: 57648
to już i tam doszło :)
"perełka" interweniowała :) - no cóż, red bul to nie wszystko :PPP
-
18
usunięty użytkownik
2009-09-29 22:11:40
29 września 2009 22:11 | ID: 57660
Debris napisał 2009-09-29 21:00:03 Ja podobnie jak Kasia gotuję od szkoły podstawowej i przed ślubem 2 lata razem mieszkaliśmy więc moja kuchnia nie była mu obca a że smakuje to widać po nim hehe :) i wśród znajomych też się chwali że jego żonka super gotuje :)
ha! po latach to ja złotą "budyniówkę" kucharza zakładam;-) Nie mam wyjścia z tym pichceniem ale lubię bo widzę,że smakuje i już
-
19
usunięty użytkownik
2009-09-30 20:08:38
30 września 2009 20:08 | ID: 58177
sopel napisał 2009-09-29 20:53:04a własnie "czarnine " - serwujecie ? swoim mężom (partnerom)
Tak, robiłam. Taka jestem, nawet czernine robiłam dla Męża.
Mało tego ja ją nawet jadłam.
-
20
usunięty użytkownik
2009-09-30 21:07:14
30 września 2009 21:07 | ID: 58213
mój małż jeszcze przed ślubem bardzo sobie chwalił moją kuchnię. Nic się nie zmieniło w tej kwestii nawet po ślubie. No w zasadzie tylko jedno - coraz bardziej drażnią mnie jego zachcianki.
-co na obiad?
-pomidorowa.
-to ja sobie zrobie kanapki.
Wie, że ja mam ograniczoną dietę, że nie będę dwóch obiadów gotować, że jest jeszcze dziecko. No ale on akurat ma zachciewajke na coś innego. Szału można dostać.
A z takich niewypałó to... płonące lody. Kiedyś zrobiłam kolację przy świecach i na deser miały być płonące lody. Ale zanim je doniosłam do stołu, to cały denaturat, którym były nasączone kostki cukru jakimś cudem spłynął pod śmietanę i owoce i nie dało się tego jeść.