Wyobraźcie sobie taką sytuację: Ty i Twój partner/-ka jesteście niejako zmuszeni, aby na niedługi czas (maksymalnie 4 miesiące) przenieść się do rodziców jednego z Was. Macie do dyspozycji cały dom, bez rozdzielenia np. na osobne piętra czy osobne kuchnie. Logicznym jest, że na opłaty (czynsz, media) trzeba się złożyć. Ale jak poradzić sobie z kwestią jedzenia? Wiadomo, że ciężko jest wyznaczyć w rodzinie osobne półki w lodówce i licytować się, co jest czyje... Jak rozwiązalibyście problem? Wspólne zakupy? Zakupy na zmiany? A co z gotowaniem, jeśli Wasze kuchnie bardzo się różnią?
Nam przyjdzie się zmierzyć z takim problemem. Rodzice gotują dużo i kalorycznie, nie mówiąc o tym, że codziennie na stół wyjeżdżają słodycze i słodkie soki. My jemy inaczej, więcej warzyw, owoców. Czy warto 'składać się' na wszystko (taka wyszła propozycja - 'w końcu będzie dla wszystkich'), nawet jeśli się tego później nie je i kupować pewne rzeczy dla siebie? Czy może przeboleć te kilka miesięcy?
Naprawdę nie chcę mieć na tym polu konfliktów ani nieprzyjemności...