Gdyby moi rodzice/teściowie zachorowali i wymagali stałej opieki to...?
Sytuacja mojej mamy i dizadków zainspirowała mnie do założenia tego wątku.
Moja mam, jak pewnie niektórzy wiedzą, 4 lata temu zwolniła sie z pracy, ponieważ babcia (jej teściowa) zachorowała i wymagała stałej opieki. Babcia była osobą leżącą ponad 2 lata. Teraz nie ma juz jej z nami. W międzyczasie zachorował dziadek... Mama miała dwoje leżących do opieki. Teraz dziadek jest w bardzo ciężkim stanie, leży już 2 i pół roku.
Jak patrzę na moją mamę zastanawiam się, skąd ona bierzę te siłę, cierpliwość, tę miłość, bo że opiekuje sie teściami z prawdziwą miłością, to nie uelga wątpliwości! Zastanawiam sie i często jest mi jej żal, bo to, co robi czasem naprawdę ja przerasta, ale jednocześnie pękam z dumy i biorę ja za wzór do naśladowania...
Kiedy ktoś obcy dowiaduje sie, ze mama zwolniła sie z pracy i całkowicei poswięciła opiece nad teściami, często zaskoczony pyta:
- Jak to - nad teściami??? Przecież to obcy ludzie!
Synowa nie ma też żadnych praw zwiazanych z kwestiami socjalnymi. A jednak - opieki sie podjęła.
Dlatego pytam Was - co wy byście zrobili, gdyby Wasi rodzice lub teściowie zaniemogli iw ymagali stałej opieki? Zaopiekwoalibyście się obojgiem, czy tylko rodzicami?
Macie mozliwość wyboru kilku odpowiedzi.
Zapraszam do dyskusji!
- Zarejestrowany: 12.10.2010, 12:59
- Posty: 1642
Trudny temat. Tak naprawdę to nie wiem jakbym się zachowała. myslę, że wynajełabym raczej fachową pomoc do opieki, a ze swej strony starałabym sie dostarczac jak najwiecej miłości. z pracy bym nie zrezygnowała, bo mnie na to po prostu nie stać.
Pamietam jak zachorowała mama mjego M. Jeździł do domu kiedy mógł (mieszkamy około 70km dalej). W domu została z mamą jego siostra, która samotnie wychowywała dwójkę dzieci. Praca, dom, dzieci i chora mama. Nie dawała rady, więc wspólnie podjeli decyzję o oddaniu mamy do hospicjum. Wiem, że dla obojga decyzja ta była bardzo ciężka.
- Zarejestrowany: 09.10.2010, 20:03
- Posty: 7326
Ja zaznaczylam 4, liczę się z taką sytuacja dlatego nie uciekam z kraju i tkwie tu bez perspektyw, ale nie wyobrażam sobie żeby zostawić rodzicow bez opieki. Oni pomagają nam teraz przy dziecku ( ogromn pomoc) a naszym obowiązkiem będzie opieka nad nimi kiedy bedą tego wymagać.
Zaznaczyłam odpowiedź "inne" bo nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Niezależnie od tego czy to by byli moi rodzice czy teściowie na pewno mogliby liczyć na naszą pomoc. Ale trudno mi powiedzieć czy byłabym w stanie zwolnić się z pracy by się nimi zająć - na dzień dzisiejszy nas na to nie stać. Czy wynajęłabym pielęgniarkę? Nie wiem. Nie orientuję się jakie to są koszta i na jakiej zasadzie taka osoba pracuje. Hospicjum/dom starców? Nie wykluczam. Nie chciałabym gdybać na taki temat. Więc pozostawiam pytanie bez odpowiedzi.
Większość z Was nie potrafiłaby zrezygnować z pracy, by zająć się rodzicami/teściami, tymczasem koszta opieki pielęgniarki czy opiekunki często przekraczaja mozliwości finansowe przecietnej rodziny i wtedy nie ma wyjścia...Z drugiej strony sami chorzy często nie chcą opieki obcej osoby...
To temat rzeka, bardzo trudny.
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Większość z Was nie potrafiłaby zrezygnować z pracy, by zająć się rodzicami/teściami, tymczasem koszta opieki pielęgniarki czy opiekunki często przekraczaja mozliwości finansowe przecietnej rodziny i wtedy nie ma wyjścia...Z drugiej strony sami chorzy często nie chcą opieki obcej osoby...
To temat rzeka, bardzo trudny.
To jest względne. Zapewne o rezygnacji z pracy zadecydował by czynnik ekonomiczny. Jeżeli pensja byłaby wystarczająca by opłacic opiekunkę nie rezygnowałabym z pracy.
- Zarejestrowany: 31.01.2010, 09:26
- Posty: 21500
Żyłam w jednym domu z dwoma osobami leżącymi więc wiem co to znaczy i jak ważna jest w tych momentach obecność osób z rodziny. Choć chorzy nie raz proszą by ich oddać do domu starców w głębi duszy błagają przez te słowa by zostać z nimi do końca...
Większość z Was nie potrafiłaby zrezygnować z pracy, by zająć się rodzicami/teściami, tymczasem koszta opieki pielęgniarki czy opiekunki często przekraczaja mozliwości finansowe przecietnej rodziny i wtedy nie ma wyjścia...Z drugiej strony sami chorzy często nie chcą opieki obcej osoby...
To temat rzeka, bardzo trudny.
To jest względne. Zapewne o rezygnacji z pracy zadecydował by czynnik ekonomiczny. Jeżeli pensja byłaby wystarczająca by opłacic opiekunkę nie rezygnowałabym z pracy.
A gdyby nie decydowały względy ekonomiczne, a względy emocjonalne? Gdyby Twoja mam/tata za nic w świecie nie chcieli, by opiekowała sie nimi inna osoba niz Ty?
Względy ekonomiczne maja tu drugą stronę medalu, bo skoro nie stać cie na wynajęcie opiekunki, to co dopiero, jakz rezygnujesz z pracy?
I tu kłaniają się przepisy, o których juz kiedyś pisałam:
zasiłek w wysokosci nieco ponad 500 zł przysługuje wyłącznie dzieciom chorych, ewentualnie wnukom! Synowej/zięciowi nie należy się z tytułu opieki absolutnie nic!
Dziś mogę napisać, ze moja mama jest dla mnie wzorem do naśladowania.
To, co zrobiła dla swoich teściów to coś, z czym nie spotkałam sie nigdy wcześniej.
Była z nimi do samego końca z miłością i cierpliwością.
Wierzę, ze babci i dziadkowi było łatwiej zegnać sie z tym światem, mając obok tak cudowną osobę i mam nadzieję, że to dobro do niej wróci.
Dziś mogę napisać, ze moja mama jest dla mnie wzorem do naśladowania.
To, co zrobiła dla swoich teściów to coś, z czym nie spotkałam sie nigdy wcześniej.
Była z nimi do samego końca z miłością i cierpliwością.
Wierzę, ze babci i dziadkowi było łatwiej zegnać sie z tym światem, mając obok tak cudowną osobę i mam nadzieję, że to dobro do niej wróci.
Napewno Olu! Twój wpis o tym świadczy Kochana:)
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Olu! Tylko podziwiać mamę, za hart ducha i silę!
- Zarejestrowany: 03.07.2009, 17:42
- Posty: 21159
Większość z Was nie potrafiłaby zrezygnować z pracy, by zająć się rodzicami/teściami, tymczasem koszta opieki pielęgniarki czy opiekunki często przekraczaja mozliwości finansowe przecietnej rodziny i wtedy nie ma wyjścia...Z drugiej strony sami chorzy często nie chcą opieki obcej osoby...
To temat rzeka, bardzo trudny.
To jest względne. Zapewne o rezygnacji z pracy zadecydował by czynnik ekonomiczny. Jeżeli pensja byłaby wystarczająca by opłacic opiekunkę nie rezygnowałabym z pracy.
A gdyby nie decydowały względy ekonomiczne, a względy emocjonalne? Gdyby Twoja mam/tata za nic w świecie nie chcieli, by opiekowała sie nimi inna osoba niz Ty?
Względy ekonomiczne maja tu drugą stronę medalu, bo skoro nie stać cie na wynajęcie opiekunki, to co dopiero, jakz rezygnujesz z pracy?
I tu kłaniają się przepisy, o których juz kiedyś pisałam:
zasiłek w wysokosci nieco ponad 500 zł przysługuje wyłącznie dzieciom chorych, ewentualnie wnukom! Synowej/zięciowi nie należy się z tytułu opieki absolutnie nic!
Olu mozna sobie gdybać. Ja napisałam jak bym zrobiła. Nie sadzę by rodzice nie zgadzali sie na opiekunkę ze względów emocjonalnych. Moja mama wychowała mnie w przekonaniu ze moje potrzeby są równie ważne. Zreszta podobnie było z moją babcią. Do południa była opiekunka ( której płaciła mama i ciocia) a po południu zajmowaliśmy się nią my wszyscy domownicy. I nie widzę w tym nic złego. Ani mama ani ciocia z pracy rezygnować nie musiały i dało się to pogodzić.
- Zarejestrowany: 10.03.2011, 16:24
- Posty: 18894
Zauwazyłam, że wypowiadają się w tym temacie osoby młode i zdrowe. A jesli osoba ktora miałaby się opiekować starszą schorowaną matka, sama bedzie już w podeszłym wieku i schorowana? Co wtedy?
Moja Mama ma 86 lat. Ja 60 . Mama czuje się świetnie , lecz jest hipochondryczką i egocenrtryczką. Ja juz mam swoje bardzo uciążliwe choroby. Mam jeszcze do opieki wnuczki. Mama w żaden sposób nie pomaga mi w domu ani przy wnuczkach. za parę lat sytuacja może jeszcze się pogorszyć. Ja sama chyba nie będę w stanie udźwignąć tego ciężaru. mama nie nauczyła mnie miłości do siebie. I mam takie mieszane uczucia. Nie wiem co zrobię. napewno zatrudnię pomoc. Tego jestem pewna. Ale w obliczu prawdziwej choroby( nie udawanej) i smierci - zmieniają się uczucia i relacje. Tak więc po głębszym zastanowieniu się mama zostanie z nami. Nie będzie łatwo również ze względów finansowych( Mamy emerytura idzie na spłaty jakiś dziwnych pożyczek).
- Zarejestrowany: 20.08.2010, 06:49
- Posty: 1492
Zauwazyłam, że wypowiadają się w tym temacie osoby młode i zdrowe. A jesli osoba ktora miałaby się opiekować starszą schorowaną matka, sama bedzie już w podeszłym wieku i schorowana? Co wtedy?
Moja Mama ma 86 lat. Ja 60 . Mama czuje się świetnie , lecz jest hipochondryczką i egocenrtryczką. Ja juz mam swoje bardzo uciążliwe choroby. Mam jeszcze do opieki wnuczki. Mama w żaden sposób nie pomaga mi w domu ani przy wnuczkach. za parę lat sytuacja może jeszcze się pogorszyć. Ja sama chyba nie będę w stanie udźwignąć tego ciężaru. mama nie nauczyła mnie miłości do siebie. I mam takie mieszane uczucia. Nie wiem co zrobię. napewno zatrudnię pomoc. Tego jestem pewna. Ale w obliczu prawdziwej choroby( nie udawanej) i smierci - zmieniają się uczucia i relacje. Tak więc po głębszym zastanowieniu się mama zostanie z nami. Nie będzie łatwo również ze względów finansowych( Mamy emerytura idzie na spłaty jakiś dziwnych pożyczek).
to rzeczywiście kłopot z taką "charakterną" babcią...
swoją drogą, to sama miłością siebie obdarza, aż dziwne że nie jesteś też , jak ona egoistyczna...
z tego wniosek, że nie zawsze jesteśmy podobni do swoich rodzicieli...
Zauwazyłam, że wypowiadają się w tym temacie osoby młode i zdrowe. A jesli osoba ktora miałaby się opiekować starszą schorowaną matka, sama bedzie już w podeszłym wieku i schorowana? Co wtedy?
Moja Mama ma 86 lat. Ja 60 . Mama czuje się świetnie , lecz jest hipochondryczką i egocenrtryczką. Ja juz mam swoje bardzo uciążliwe choroby. Mam jeszcze do opieki wnuczki. Mama w żaden sposób nie pomaga mi w domu ani przy wnuczkach. za parę lat sytuacja może jeszcze się pogorszyć. Ja sama chyba nie będę w stanie udźwignąć tego ciężaru. mama nie nauczyła mnie miłości do siebie. I mam takie mieszane uczucia. Nie wiem co zrobię. napewno zatrudnię pomoc. Tego jestem pewna. Ale w obliczu prawdziwej choroby( nie udawanej) i smierci - zmieniają się uczucia i relacje. Tak więc po głębszym zastanowieniu się mama zostanie z nami. Nie będzie łatwo również ze względów finansowych( Mamy emerytura idzie na spłaty jakiś dziwnych pożyczek).
Wandziu, są różni ludzie, różne charaktery i relacje, różne potrzeby...
Ja zawsze jestem zdania, ze powinniśmy tak traktować ludzi, jak chcielibyśmy, by oni nas traktowali, choć często to trudne...
Sama wiem, ze często relacje zmieniają sie dopiero w obliczu choroby, cierpienia, śmierci drugiego człowieka. Wtedy dopiero ujawniają się emocje, wtedy dopiero zaczynamy pewne rzeczy rozumieć.
Ja wiem jedno - pójdę za przykładem mamy, bo to, co robiła nie może tak po prostu przejść bez echa. Poza tym nie wyobrażam sobie, by moimi rodzicami opiekowali się obcy ludzie. Widziałam też, jak wiele dawała dziadkowi ta obecność bliskich.
Jednak nie neguję tego, ze ktoś postepuje inaczej. Ważne, by robić zgodnie z własnym sumieniem. Ja wiem, że moje nie dałoby mi spać po nocach, gdybym w razie potrzeby nie zaopiekowała się bliskimi.